Reklama

Korespondencja z Kijowa: Ukraińcy gotowi do przelewania krwi

Joe Biden alarmuje, że to może nastąpić za chwilę. Ale ukraińska metropolia nie wygląda, jakby bała się rosyjskiego bombardowania.

Publikacja: 20.02.2022 19:28

Korespondencja z Kijowa: Ukraińcy gotowi do przelewania krwi

Foto: AFP

W ostatnich dniach, kiedy Amerykanie wygłaszali dramatyczne oświadczenia, że Rosja jest bliska ataku na Ukrainę, nastąpił skok zgłoszeń do wojsk obrony terytorialnej. Potwierdza to Iwan Położenko, porucznik rezerwy, który w niedzielę rozstawił stoisko przy wielkim centralnym placu Niepodległości, znanym jako Majdan.

– Nagle wzrosła liczba chętnych. Ograniczenia wiekowe są raczej teoretyczne, tak naprawdę wiek i płeć nie grają roli. Zdarzają się i 70-latkowie. Dominują mężczyźni w średnim wieku i raczej lepiej wykształceni. Najmłodsi idą do regularnej armii – opowiada „Rzeczpospolitej" Położenko zajmujący się werbowaniem do terytorialsów, konkretnie do jednostki obrony Kijowa. Na ulotce, którą wręcza, jest numer gorącej linii i zachęcające zdjęcie: dwaj przystojni mężczyźni i piękna kobieta w mundurach, a w tle eleganccy wielkomiejscy cywile.

W niedzielę rano przy placu Niepodległości pojawił się prezydent Wołodymyr Zełenski. Przede wszystkim po to, żeby złożyć kwiaty w miejscu pamięci ofiar Majdanu sprzed ośmiu lat. 18–20 lutego 2014 r. – to były kluczowe dni ukraińskiej rewolucji. Najbardziej krwawa odpowiedź upadającego reżimu Wiktora Janukowycza. Od kilku dni już go nie było w Kijowie. Przygarnęła go potem Rosja i budowała legendę „przewrotu państwowego w Kijowie", która ma usprawiedliwiać aneksję Krymu i wspieranie separatystów w Donbasie. Zełenski chciał w niedzielę pokazać Ukraińcom, że jest z nimi, w stolicy kraju.

Wcześniej wyjechał do Monachium na Konferencję Bezpieczeństwa, gdzie światowym (zachodnim) VIP-om przedstawiał ukraiński pogląd na rosyjskie zagrożenie. Niektórzy obawiali się, że Putin może dać rozkaz do ataku na Kijów w czasie, gdy Zełenski jest poza krajem. Byli też tacy, którzy zakładali, że prezydent wzorem oligarchów nie będzie się palił do powrotu.

Reklama
Reklama

Jak będzie trzeba, chwycę karabin

W niedzielę po południu na Majdanie było spokojnie. Na wieczór szykowano scenę na uroczystości rocznicowe. Ekspert żartował w telewizji informacyjnej: „Niektórzy tak się nakręcili wywoływaniem paniki przez Amerykanów, że spodziewają się ataku rosyjskich dronów na Majdan".

Czytaj więcej

Putin chce iść na Kijów

– Putin nie zdaje sobie sprawy, że ludzie Majdanu są skłonni do największych poświęceń, do przelewania krwi. On nie bierze w ogóle pod uwagę, jak zdecydowana byłaby obrona Kijowa i Ukrainy. Sam bym chwycił za karabin – mówi unicki duchowny Iwan Bełej, który fotografuje się z uczestnikami protestów sprzed ośmiu lat. I pokazuje zdjęcia z tamtych czasów: on sam, z dwoma krzyżami unickimi na piersiach, a przeciw niemu rząd funkcjonariuszy jednostek specjalnych ukrytych za tarczami. Iwan Bełej, szczupły wysoki brodacz z tymi samymi krzyżami na habicie, ma na wizytówce w niebiesko-żółtych barwach narodowych wpisane: władyka (to tytuł przysługujący najważniejszym hierarchom), kapelan 8. sotni, zwanej afgańską. 8. sotnia była czymś w rodzaju gwardii Majdanu.

W szpitalach bez przygotowań

Amerykanie alarmują, że Putin podjął decyzję w sprawie Ukrainy, atak na wielką skalę może się rozpocząć w najbliższym tygodniu. 100 kilometrów w linii prostej dzieli Kijów od granicy z Białorusią, za którą zebrały się dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy z najnowocześniejszą bronią.

– Nie ma wielkiej paniki, mieszkańcy stolicy są raczej spokojni – podkreśla dziennikarka znanego medium, które reprezentuje inne ideały niż Kreml. Nieoczekiwanie woli pozostać anonimowa. Kilka dni temu trafiła na obserwację do szpitala. Jak podkreśla, w szpitalu nie widać przygotowań do przyjmowania dziesiątków rannych.

– Nie mam wiedzy ministra czy szefa wywiadu, ale widzę, że Rosjanie robią wszystko, by zyskać pretekst do przeprowadzenia ataku, obciążając Ukrainę. Dużo rozmawiam przez telefon z kolegami pracującymi na wschodzie Ukrainy i nabieram przekonania, że o to tam właśnie chodzi – mówi dziennikarka.

Reklama
Reklama

Są też inne znaki. Za chwilowo niebezpieczne miejsce uznały Kijów linie lotnicze Lufthansa i Austrian Airlines, przewoźnicy narodowi Niemiec i Austrii. Odwołały loty do ukraińskiej stolicy od poniedziałku do końca lutego. Co dalej? „Monitorujemy sytuację, później podejmiemy decyzję" – ogłosiła niemiecka linia. W niedzielę, ostatnim dniu przed zawieszeniem połączeń, Lufthansa miała zaplanowane cztery loty z Kijowa do niemieckich miast. Austrian Airlines jeden – do Wiednia. To niepokojąca decyzja dla Ukraińców. Niewiele linii z krajów Unii Europejskiej lata bowiem do Kijowa. W weekend na tablicy podstołecznego lotniska Boryspol widać było więcej niż jedno połączenie polskiego LOT-u, portugalskiego TAP i irlandzkiego Ryanaira. Hala lotniska wyglądała na opustoszałą, ale nie czuć było niepokoju ani wśród pracowników, ani pasażerów. Ci, z którymi przyleciałem z Warszawy, głównie Ukraińcy, sprawiali wrażenie optymistycznie nastawionych.

Konflikty zbrojne
Kolejny Brytyjczyk skazany przez Rosjan za udział w wojnie na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Jak dużej pomocy finansowej potrzebuje Ukraina? Na armię wydaje niemal 30 proc. PKB
Konflikty zbrojne
Rosja nadal przegrywa z Ukrainą wojnę na morzu
Konflikty zbrojne
Minister obrony Rosji: Są dowody, że NATO przygotowuje się na wojnę z nami
Konflikty zbrojne
Dyrektor Instytutu Wschodniej Flanki: Trwały pokój na Ukrainie? Nie liczyłbym. Rosjanom na tym nie zależy
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama