Reklama
Rozwiń

Chrabota: Terlecki niezatapialny

Można zrozumieć rolę partyjnego „zagończyka", w jaką wszedł wicemarszałek Sejmu, ale trzeba też dostrzec, jakie stoi za tym ryzyko. To psucie relacji ze światem. I ryzyko kompromitacji. A śmieszność w polityce jest zabójcza.

Aktualizacja: 10.06.2021 11:11 Publikacja: 09.06.2021 18:48

Chrabota: Terlecki niezatapialny

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Nie ma nic bardziej ludzkiego, jak przyznanie się do winy. Posypanie głowy popiołem na początku Wielkiego Postu jest tego najlepszym symbolem. Tak, jesteśmy omylni. To część naszej natury, podobnie jak przekonanie o nieomylności jest dowodem aberracji, a przynajmniej arogancji.

Nie będę pisał o wizerunku marszałka Ryszarda Terleckiego, bo o tym napisano już bardzo wiele i to zwykle w obraźliwym tonie. Raczej zapytam o to, skąd ta zawziętość, z jaką brnie w kolejne błędy, dowodzi spraw absolutnie nieoczywistych? Zgorzknienie, arogancja czy chęć przypodobania się najbardziej skrajnemu skrzydłu Prawa i Sprawiedliwości? A może samemu prezesowi? Tylko czy ten ostatni rzeczywiście tego oczekuje?

Po słynnych „moskiewskich" tweetach adresowanych do Swiatłany Cichanouskiej w ujawnionym dziś liście Ryszard Terlecki traktuje liderkę białoruskiej opozycji jak głupiutką kurkę, której wypada opowiedzieć o polskiej polityce grubymi literami. Tyle że ona nie potrzebuje takiego wykładu ani niezgrabnych porad. To, na co czekają Cichanouska i miliony Białorusinów, to polska solidarność, wsparcie, empatia, aktywność na forum europejskim w sprawie walki z dyktaturą. A to wymaga naszej jedności.

Z rozmów z wieloma politykami prawicy wynika, że postawa i słowa Ryszarda Terleckiego nie budzą powszechnego entuzjazmu. Są często krytykowane. Jedni z towarzyszy partyjnych się dziwią, drudzy uznają, że wobec wymuszonego milczenia dotychczasowych zagończyków, jak Antoni Macierewicz czy Krystyna Pawłowicz, prawicy potrzebny jest ktoś, kto odgrywać będzie rolę enfant terrible. To ponoć właśnie nowe zadanie Terleckiego. A straty wizerunkowe? Wliczone w koszty.

Można zrozumieć, ale trzeba też dostrzec, jakie stoi za tym ryzyko. To psucie relacji ze światem – tymi mocnymi, ale i tymi, którzy wymagają naszego wsparcia. I ryzyko kompromitacji, ośmieszenia. A śmieszność, jak wiadomo, w polityce jest zabójcza.

Dowiadujemy się, że mimo wniosku opozycji sprawa odwołania z urzędu wicemarszałka Sejmu może utknąć w zamrażarce. Liderzy PiS chcą do tego rzekomo wykorzystać lukę w regulaminie Sejmu, która nie precyzuje terminu głosowania nad wnioskiem. Trochę się dziwię, bo jego odrzucenie mogłoby być kolejnym, triumfalnym przejawem buty wbrew wszystkim i wszystkiemu. Chyba że rządzący nie są pewni jedności swych towarzyszy. Podejrzewają, że kwestia gustu może w liczącej się grupie parlamentarzystów prawicy wygrać z lojalnością. A może sam prezes nie chce przybić swojej pieczęci na certyfikacie poprawności politycznej wicemarszałka? Wtedy wszystko byłoby zarozumiałe, choć poczucie absmaku zostanie na długo.

Nie ma nic bardziej ludzkiego, jak przyznanie się do winy. Posypanie głowy popiołem na początku Wielkiego Postu jest tego najlepszym symbolem. Tak, jesteśmy omylni. To część naszej natury, podobnie jak przekonanie o nieomylności jest dowodem aberracji, a przynajmniej arogancji.

Nie będę pisał o wizerunku marszałka Ryszarda Terleckiego, bo o tym napisano już bardzo wiele i to zwykle w obraźliwym tonie. Raczej zapytam o to, skąd ta zawziętość, z jaką brnie w kolejne błędy, dowodzi spraw absolutnie nieoczywistych? Zgorzknienie, arogancja czy chęć przypodobania się najbardziej skrajnemu skrzydłu Prawa i Sprawiedliwości? A może samemu prezesowi? Tylko czy ten ostatni rzeczywiście tego oczekuje?

Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hejt, hipokryzja i Hołownia, który się spotyka z Kaczyńskim
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Jeśli Donald Tusk nie zatrzyma kryzysu rządu, czas na przyspieszone wybory
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hołownia to tylko pretekst. Tylko Tusk może uratować koalicję 15 października.