Żądanie, aby posłanki Lena Cichocka-Dąbkowska i Nelly Rokita zrezygnowały ze społecznych, czyli bezpłatnych funkcji doradców prezydenta, nie wydaje się merytorycznie uzasadnione. Czy pojawia się konflikt interesów albo możliwość presji na posłanki doradczynie? Telefoniczny tryb interwencji niepoparty dokumentacją prawną budzi dodatkowy sprzeciw.

Jeszcze poważniejsze obiekcje wywołuje sprawa dyrektora i współtwórcy Muzeum Powstania Warszawskiego Jana Ołdakowskiego. Zresztą i w jego wypadku ekspertyzom prawnym marszałek przeciwstawił jedynie swoje "wrażenie". Ołdakowski pełnił funkcję dyrektora, będąc posłem już podczas ostatniej kadencji Sejmu. Sprawę wtedy wyjaśniono, oceny prawnik były jednoznaczne.

Zakaz łączenia mandatu poselskiego z pracą w administracji samorządu terytorialnego służyć miał uniknięciu konfliktu interesów. Nie dotyczy to nawet instytucji kultury znajdujących się w gestii samorządu. Zwłaszcza że w wypadku Muzeum Powstania powoływana będzie Rada Powiernicza, która uniezależni tę instytucję od władz miasta.

Można więc uspokoić marszałka Komorowskiego. Nie ma możliwości, aby prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) mogła wywrzeć presję na Ołdakowskiego.

Serio natomiast można zapytać: czy pod pozorem walki o demokratyczne standardy nie chodzi o przejęcie przez PO ważnej placówki, jaką jest Muzeum Powstania? Innymi słowy, czy chodzi o usunięcie człowieka, który miał największe zasługi w stworzeniu i wykreowaniu tej instytucji na ważny ośrodek kultury, aby zastąpić go partyjnym nominatem? Przeciw takim standardom należy protestować.