Miłość aż strach

Ileż to razy słyszałem i czytałem, że za rządów Kaczyńskich panowała w Polsce "duszna atmosfera", "nieustająca nagonka" i "szukanie winnych", a celebryci popadali w lęk, słysząc pukanie do drzwi.

Aktualizacja: 03.03.2009 23:02 Publikacja: 03.03.2009 23:01

Dopiero zwycięstwo PO przywróciło normalność i – jak w starym kawale o rabinie, co sprawił taki cud, że wszędzie dookoła była sobota, a tam, gdzie Żydzi jechali wozem, wciąż piątek – gdy dziś rząd wskazuje winnych kryzysu "spekulantów" i "krwiopijców z banków", nie mówiąc o opozycji, to wcale szukaniem wrogów ani nagonką nie jest.

Mój przyjaciel z kabaretu pozwolił sobie napisać prześmiewczą piosenkę o Platformie i rządach miłości. Został za to wyrzucony z pracy (a był dyrektorem ośrodka kultury), ale na tym się nie skończyło: gdy próbuje wystąpić w jakimś innym ośrodku kultury, mniej więcej w co trzecim wypadku słyszy: Stary, proszę, nie rób mi tego, ja mam dzieci, ja nie mogę tej posady stracić!

Uniwersytet Wrocławski ze strachu zrywa w ostatniej chwili międzynarodową konferencję naukową, inne boją się użyczenia lokalu na politycznie podejrzane spotkania. Sam brałem ostatnio udział w spotkaniu, i to organizowanym przez posła na Sejm RP (oczywiście z niewłaściwej partii), które trzeba było przenieść do prywatnej kawiarni, bo dyrektor szkoły wymówiła w ostatniej chwili salę, bąkając coś przestraszona o rzekomej awarii prądu (której wcale nie było).

Obiecywana miłość okazała się starym, peerelowskim lękiem. Lękiem, że tak jak kiedyś "Trybuna Ludu", tak teraz propagandowa tuba salonu zdemaskuje za "prawicowe odchylenie", oskarży o opozycyjne sympatie – a to, wiadomo, jeśli się nie skończy utratą pracy, to co najmniej mobbingiem i ostracyzmem.

Odwrotnie niż uczy stereotyp, to, co parę lat temu było farsą, robi się coraz bardziej serio i ponure.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/03/03/milosc-az-strach/]na blogu[/link][/ramka]

Dopiero zwycięstwo PO przywróciło normalność i – jak w starym kawale o rabinie, co sprawił taki cud, że wszędzie dookoła była sobota, a tam, gdzie Żydzi jechali wozem, wciąż piątek – gdy dziś rząd wskazuje winnych kryzysu "spekulantów" i "krwiopijców z banków", nie mówiąc o opozycji, to wcale szukaniem wrogów ani nagonką nie jest.

Mój przyjaciel z kabaretu pozwolił sobie napisać prześmiewczą piosenkę o Platformie i rządach miłości. Został za to wyrzucony z pracy (a był dyrektorem ośrodka kultury), ale na tym się nie skończyło: gdy próbuje wystąpić w jakimś innym ośrodku kultury, mniej więcej w co trzecim wypadku słyszy: Stary, proszę, nie rób mi tego, ja mam dzieci, ja nie mogę tej posady stracić!

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku