Reklama

Co wolno Pawlakowi, to nie Misiakowi

Czekaliśmy na to dobrych parę dni. Donald Tusk usprawiedliwiał się wczoraj z długiego milczenia, wskazując, że „sprawa była poważna”, a on sam chciał uniknąć błahych komentarzy. Tygodniowy namysł przyniósł wykoncypowane rozwiązanie: wyrozumiałość dla wicepremiera Waldemara Pawlaka i surowość wobec senatora Tomasza Misiaka.

Aktualizacja: 17.03.2009 21:52 Publikacja: 17.03.2009 19:07

Teoretycznie wszystko jest w porządku – premier okazał się bardziej surowy dla kolegi z PO niż koalicjanta. Na dodatek Misiak kojarzy się dziś z ogromnymi pieniędzmi, jakie miała zarobić jego firma na kontraktach z państwem, a grzeszki Pawlaka to „tylko” okryte mgłą tajemnicy przetargi. To prawda i dlatego mało kto w Polsce żałuje opuszczającego szeregi swojej partii senatora Platformy. Równocześnie jednak Donald Tusk wykazuje się wyjątkową pobłażliwością wobec Waldemara Pawlaka. – Nie jestem od egzekwowania dobrych obyczajów – zadeklarował wczoraj szef rządu. Jeśli nie premier, to w takim razie kto ma egzekwować dobre obyczaje w rządzie?

Jeszcze półtora roku temu Tusk zaklinał się, że wraz z dojściem PO do władzy zaczną obowiązywać wyższe standardy polityczne. Że nie tylko będzie się przestrzegać prawa, ale też zasad etycznych.

Dziś premier mówi: – Nie stwierdziłem łamania prawa przez senatora Misiaka, w związku z tym nie poinformuję prokuratury o tym, co miało miejsce. Ale standardy, których staramy się przestrzegać, zostały złamane. Pawlak też prawa nie złamał, ale Tusk nie zamierza z tego wyciągać wniosków. Dlaczego premier nie zobowiązał swojego zastępcy choćby do ustąpienia z funkcji szefa Ochotniczych Straży Pożarnych? Czy uważa, że koalicja PO z PSL ma na tyle duże znaczenie, iż można przymknąć oko na metody „dbania o rodzinę”, które stosują ludowcy?

Oczywiście, mówiąc: „to nie są standardy Platformy”, Donald Tusk daje do zrozumienia, że choć brzydzi się manierami ludowców, to nie ma na nie wpływu. Niestety, to droga donikąd. Niekonsekwencja premiera może doprowadzić tylko do tego, że „rodzinne” obyczaje PSL zostaną w końcu uznane za dopuszczalne.

Donald Tusk powinien zdać sobie sprawę, że jest jeden rząd i obowiązywać w nim powinny takie same dla wszystkich standardy. Dla Misiaka i dla Pawlaka.

Reklama
Reklama

To smutne, że trwałość koalicji nadal okazuje się ważniejsza od zasad. Przez długi czas było tak za rządów Jarosława Kaczyńskiego. Niestety podobnie jest w czasach gabinetu Donalda Tuska.

[ul][li][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/03/17/co-wolno-pawlakowi-to-nie-misiakowi/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/li][/ul]

Teoretycznie wszystko jest w porządku – premier okazał się bardziej surowy dla kolegi z PO niż koalicjanta. Na dodatek Misiak kojarzy się dziś z ogromnymi pieniędzmi, jakie miała zarobić jego firma na kontraktach z państwem, a grzeszki Pawlaka to „tylko” okryte mgłą tajemnicy przetargi. To prawda i dlatego mało kto w Polsce żałuje opuszczającego szeregi swojej partii senatora Platformy. Równocześnie jednak Donald Tusk wykazuje się wyjątkową pobłażliwością wobec Waldemara Pawlaka. – Nie jestem od egzekwowania dobrych obyczajów – zadeklarował wczoraj szef rządu. Jeśli nie premier, to w takim razie kto ma egzekwować dobre obyczaje w rządzie?

Reklama
Komentarze
Marek Cichocki: Polacy starają się być konsekwentnie polscy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Statek Nawrockiego płynie na rafy
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Czy Karol Nawrocki poskarżył się papieżowi na Donalda Tuska?
analizy
Jerzy Haszczyński: Polska i G20. Sikorski walczył o spełnienie marzenia Kaczyńskiego
Komentarze
Ambasada Indii: Nie zaczęliśmy współpracować z Rosją, by kupować tanią rosyjską ropę
Reklama
Reklama