Reklama

Nie wpadajmy w histerię z powodu Wałęsy

Profesora Andrzeja Nowaka, analityka spraw rosyjskich, parę dni temu skreślono z listy prelegentów na planowanej krakowskiej konferencji naukowej dotyczącej wydarzeń 1989 roku w Europie Wschodniej. Natomiast w czwartek ze stanowiska usunięto profesora Jana Żaryna, szefa Biura Edukacji Publicznej IPN

Aktualizacja: 09.04.2009 20:28 Publikacja: 09.04.2009 20:15

Co łączy te dwie sprawy? Mówiąc krótko: Lech Wałęsa.

Żaryn skrytykował nadanie Wałęsie w 1998 roku przez IPN statusu pokrzywdzonego. Nowak zaś jest promotorem pracy magisterskiej Pawła Zyzaka – biografii Wałęsy. Te polityczne grzechy obu profesorów powodują, że cały ich dorobek naukowy, ich wiedza i zdolności analityczne tracą znaczenie. Ten, kto uczestniczy w zamachu na wizerunek Wałęsy, musi być odsunięty na margines.

Wszystko to dzieje się w atmosferze histerii. Lech Wałęsa został zaproszony na konferencję do Krakowa, ale i tak nie zamierza przyjechać – bo ostatnio zapowiedział, że nie pojawi się na żadnej akademii rocznicowej, dopóki Janusz Kurtyka nie straci stanowiska prezesa IPN.

Skutek zapowiedzi Lecha Wałęsy jest następujący: organizatorzy krakowskiej konferencji zamierzają ją odwołać, a najważniejsi w Polsce politycy gwałtownie poszukują sposobu na zdymisjonowanie Kurtyki. Ten zaś, aby nie stracić stanowiska, zwalnia swojego współpracownika, który ośmielił się wyrazić sąd niekorzystny dla byłego prezydenta.

Wałęsa w ostatniej dekadzie PRL był dla Polaków – obok Jana Pawła II – postacią najważniejszą. Niezależnie od tego, jaki był jego rzeczywisty wkład w opór przeciw komunizmowi, niezależnie od tego, co zrobił wcześniej i później, w tak ważnych dla Polski latach 80. jego nazwisko stało się symbolem ruchu "Solidarności".

Reklama
Reklama

Dziś jednak ten sam człowiek staje się poważnym problemem polskiego życia publicznego. Rządząca Platforma Obywatelska na swoich sztandarach wywiesiła nietykalność byłego prezydenta i używa Lecha Wałęsy jako narzędzia do walki z tymi, których uważa za swoich politycznych wrogów.

Przy całym szacunku dla Wałęsy jako współtwórcy polskiej niepodległości – jego opinie nie powinny mieć wpływu na to, kto będzie magistrem i kto ma prawo wygłaszać naukowe referaty. Jego urazy nie mogą decydować o tym, kto pracuje w państwowych instytutach. A już z aberracją graniczy odwoływanie rocznicowej konferencji dotyczącej 1989 roku z powodu nieobecności Wałęsy.

Były prezydent ma święte prawo być rozczarowany światem, który go nie rozumie, ma prawo siedzieć w swoim gdańskim Sulejówku i narzekać na niesprawiedliwe osądy historyków. Ale Polska także ma święte prawo nie popadać w histerię z powodu urażonej czci Lecha Wałęsy.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/09/dominik-zdort-nie-wpadajmy-w-histerie-z-powodu-walesy/]blog.rp.pl[/link]

Co łączy te dwie sprawy? Mówiąc krótko: Lech Wałęsa.

Żaryn skrytykował nadanie Wałęsie w 1998 roku przez IPN statusu pokrzywdzonego. Nowak zaś jest promotorem pracy magisterskiej Pawła Zyzaka – biografii Wałęsy. Te polityczne grzechy obu profesorów powodują, że cały ich dorobek naukowy, ich wiedza i zdolności analityczne tracą znaczenie. Ten, kto uczestniczy w zamachu na wizerunek Wałęsy, musi być odsunięty na margines.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego koalicja 15 października nie ma przyszłości?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Reklama
Reklama