W ten sposób znana z demokracji zachodnich zasada równowagi i wyraźna odrębność służb specjalnych cywilnych i wojskowych zostanie zaburzona. A ma ona głębokie uzasadnienie – chodzi wszak o to, aby w jednej instytucji nie gromadzić zbyt dużo władzy i tajnych informacji.
Decyzja o naruszeniu tej zasady musi niepokoić – tym bardziej że niejasne są przyczyny wzmocnienia jednej ze służb kosztem drugiej. Dlaczego osłabiona ma być właśnie Służba Kontrwywiadu Wojskowego, stworzona w 2006 roku niemal od podstaw po likwidacji uwikłanych w wiele niejasnych działań Wojskowych Służb Informacyjnych i szczegółowej weryfikacji ich oficerów?
Nie wolno też zapominać, że szefem ABW, czyli tej drugiej, wzmacnianej służby, jest postać kontrowersyjna – Krzysztof Bondaryk, którego w 1999 roku odwołano ze stanowiska wiceszefa MSWiA po oskarżeniach mediów, iż resort archiwizuje akta peerelowskich służb dotyczące homoseksualistów (zebrane w ramach akcji „Hiacynt”).
Teraz kierowana przez niego ABW ma uzyskać ogromną władzę – bo tym właśnie jest prawo do arbitralnego określania, co jest tajemnicą państwową. Nie wspominając, że inna ustawa – o zarządzaniu kryzysowym – ma dać tej samej agencji prawo do występowania do firm o informacje poufne.
Na naszych oczach Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – a więc służba specjalna, która dużą część swoich działań prowadzi tajnie – rośnie w siłę i zyskuje kolejne uprawnienia. Wszystko to dzieje się w dziwnych okolicznościach, bez wiarygodnych wyjaśnień. Nic dziwnego, że może się to nam nie najlepiej kojarzyć.