Są w nim passusy miło brzmiące dla polskiego ucha, np. wyrazy wdzięczności za opiekę nad rosyjskimi cmentarzami wojskowymi, na których spoczywa ponad 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej poległych w naszym kraju. Jednocześnie pada też stwierdzenie, że pakt Ribbentrop-Mołotow jest co prawda godny potępienia, ale to polityka Wielkiej Brytanii i Francji doprowadziła do tego, że ZSRR nie mógł odrzucić propozycji Niemiec.
Utytułowany autor nie wspomina, że traktat Ribbentrop-Mołotow zawierał tajny zbójecki protokół gwarantujący zabór połowy Polski, państw bałtyckich, Finlandii i sporej części Rumunii. Tych łupów Kreml do czasu upadku komunizmu się nie wyrzekł. Premier Rosji gra na różnych fortepianach rewizjonizmu. Oto jakby w charakterze ukłonu dla nowej mody historycznej w Niemczech zadaje pytanie, czy pragenezą II wojny nie były "ładunki z opóźnionym zapłonem, jakie stworzył traktat wersalski". A to już powrót do jeszcze innej – wcześniejszej niż stalinowska – tradycji sowieckiej propagandy: tezy o zbójeckim Wersalu, który niesprawiedliwie obdarł Niemcy z Poznańskiego, korytarza gdańskiego i Górnego Śląska.
W tej sytuacji jak autoironia brzmi fragment: "Półprawda jest zawsze podstępna. Dawne tragedie – nie do końca uświadomione lub uświadomione w sposób zakłamany – nieuchronnie prowadzą do nowych fobii historyczno-politycznych, które zderzają ze sobą państwa i narody". Mądre słowa, ale – jak na ironię – doskonale pasują do tekstu Putina. Tekstu, w którym ani razu nie pojawia się data 17 września 1939 roku, w którym nie ma ani jednego słowa przyznającego, że zbrodni katyńskiej dokonali Sowieci.
I nie zmienią tego pochwały dla Polaków walczących z III Rzeszą: żołnierzy września, LWP, a nawet z armii generała Andersa. Bo tego, że żołnierze II Korpusu wyszli z łagrów, pewnie w Rosji znów nie będzie można głośno powiedzieć, ponieważ ktoś może uznać, iż obraża to dumę narodową Federacji Rosyjskiej.
Raz jeszcze można więc zadumać się nad sprzecznościami rosyjskiej duszy. Z jednej strony mamy szczerą chęć powiedzenia Polakom czegoś miłego, z drugiej – zdumiewający brak zrozumienia, że uparta obrona paktu Hitlera ze Stalinem czy zrównywanie ofiar Katynia z rosyjskimi jeńcami z 1920 roku niweczy plan zdobycia sympatii.