Ponura wiadomość

Śledztwo w sprawie składania fałszywych zeznań przez Janusza Kaczmarka ma być umorzone – napisała sobotnia „Gazeta Wyborcza”

Publikacja: 29.11.2009 18:16

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2009/11/29/ponura-wiadomosc/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Dla przypomnienia: chodzi o to, że Kaczmarek, który – jak widziała w telewizji cała Polska – spotkał się w Marriotcie z Ryszardem Krauzem, przesłuchiwany (jeszcze nim prokuratura ujawniła te nagrania) w sprawie przecieku skłamał i twierdził, że tego spotkania nie było. Choć był wówczas świadkiem – a ten w odróżnieniu od podejrzanego ma obowiązek mówienia prawdy.

Umorzenie śledztwa „GW” łączy z uchwałą Sądu Najwyższego mówiącą, iż „nie popełnia przestępstwa fałszywych zeznań, kto umyślnie składa nieprawdziwe zeznania dotyczące okoliczności mających znaczenie dla realizacji jego prawa do obrony”. Podobnie pisał w 2007 r. Jan Widacki: „Jeśli Kaczmarek był «w kręgu podejrzeń» o dokonanie przecieku na temat akcji CBA przeciw Lepperowi, a był przesłuchany w tej sprawie w charakterze świadka, to miał prawo zachować się tak jak podejrzany – nie miał obowiązku dostarczać przeciwko sobie dowodu, mógł zatem bezkarnie zatajać niewygodną dla siebie prawdę”.

To niebezpieczna teza. Bo w wielu sprawach prokuratura na początku nie ma podejrzanego. Nie ma go naprawdę albo ma podejrzenia, nie na tyle jednak silne, by kogoś formalnie określić jako podejrzanego. Wtedy najpierw przesłuchuje – jako świadków – wszystkich związanych ze sprawą. Potem dopiero, po ukonkretnieniu się podejrzeń, ktoś zmienia status na podejrzanego.

Od tego momentu podejrzany przestaje musieć mówić prawdę. Przyjęcie przez prokuraturę interpretacji Widackiego oznaczałoby, że urząd ten praktycznie zrzeka się uprawnienia do wymagania od świadków mówienia prawdy. Bo przecież każdy może twierdzić, że w momencie przesłuchania obawiał się, iż zostanie oskarżony, i dlatego kłamał.

Gdyby więc informacje „Gazety” potwierdziły się, oznaczałoby to, że prokuratura w trosce o przypodobanie się rządzącym świadomie utrudnia samej sobie dochodzenie do prawdy. We wszystkich sprawach, w tym niezwiązanych z Kaczmarkiem, PiS i „układem”. Byłaby to wiadomość ponura.

Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku