Reklama

Pogarda rodem z III RP

Zdumiewająco mało komentowana jest decyzja umorzenia sprawy sterylizacji Wioletty Woźnej, matki Róży

Publikacja: 07.12.2009 21:08

Prokuratorzy uznali, że przestępstwo, jakim jest pozbawienie płodności, zagrożone (i słusznie) surową karą, w tym wypadku nie zachodzi. "W postępowaniu lekarzy nie stwierdzono znamion czynu zabronionego" – ocenili zabieg dokonany bez pytania pacjentki o zgodę.

Motywem lekarzy miała być troska o jej życie, co – przyjęli prokuratorzy – zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Życie to zagrożone byłoby, gdyby Woźna zaszła w ciążę kolejny raz. Lekarze, którzy dokonali sterylizacji, nie byli niczym ponaglani. Mogli przekonywać do jej konieczności pacjentkę, kiedy ta doszłaby już do siebie. Lekarze podjęli jednak decyzję o życiowych dla pacjentki konsekwencjach, nie pytając jej o zdanie.

Ich nieprawdopodobnej nonszalancji nie można wytłumaczyć niczym innym, jak pogardą dla prostej kobiety ze wsi. Działanie takie w stosunku do osoby z "wyższych sfer" z pewnością nie przyszłoby lekarzom do głowy. W odniesieniu do kobiety, która nie ma nawet zębów... Tak, jestem przekonany, że brak zębów zasadniczo zmienia status Wioletty Woźnej.

Tę samą pogardę widzimy dziś w orzeczeniu prokuratury. Widzieliśmy ją wcześniej w decyzjach sądów, które odebrały córkę Woźnej, uznając, że bardziej majętni rodzice lepiej wychowają dziecko.

III RP uczy takich postaw. Pamiętamy komentarz w "najbardziej opiniotwórczej gazecie Europy" o skutych rękach transplantologa. To, co wyprawiał owymi rękami transplantolog, zasłużonego komentatora III RP nie interesowało. Oburzenie wywołało potraktowanie ważnej osoby jak każdego innego. Jak byle mohera albo gościa z ciemnogrodu.

Reklama
Reklama

Ta pogarda dla "człowieka prostego" jakoś nie oburza polskiej lewicy. Nie widać protestów feministek przeciw aktowi naruszenia najbardziej elementarnych praw kobiety. Gdyby ktoś przekonywał ją, aby nie dokonywała aborcji, o, to co innego. W tym wypadku ideologia nie ucierpiała, a kto by się przejmował bezzębną babą ze wsi.

Prokuratorzy uznali, że przestępstwo, jakim jest pozbawienie płodności, zagrożone (i słusznie) surową karą, w tym wypadku nie zachodzi. "W postępowaniu lekarzy nie stwierdzono znamion czynu zabronionego" – ocenili zabieg dokonany bez pytania pacjentki o zgodę.

Motywem lekarzy miała być troska o jej życie, co – przyjęli prokuratorzy – zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Życie to zagrożone byłoby, gdyby Woźna zaszła w ciążę kolejny raz. Lekarze, którzy dokonali sterylizacji, nie byli niczym ponaglani. Mogli przekonywać do jej konieczności pacjentkę, kiedy ta doszłaby już do siebie. Lekarze podjęli jednak decyzję o życiowych dla pacjentki konsekwencjach, nie pytając jej o zdanie.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama