Reklama
Rozwiń
Reklama

Muammmar Kaddafi nie żyje. Komentarz Piotra Zychowicza

Komentarz Piotra Zychowicza

Aktualizacja: 20.10.2011 18:07 Publikacja: 20.10.2011 17:55

To koniec koszmaru Libijczyków. Trwające od 42 lat rządy Muammara Kaddafiego ostatecznie dobiegły końca. Satrapa nie żyje. O tym, czym był kaddafizm, świadczą makabryczne odkrycia w miastach odbijanych ostatnio z rąk sił pułkownika. Doły śmierci wypełnione zmasakrowanymi ciałami przeciwników politycznych, więzienne piwnice pełne spalonych trupów, sale tortur.

Od momentu przejęcia władzy Kaddafi obsesyjnie bał się kontrrewolucji i wszędzie doszukiwał się spisków. Przeciwnicy dyktatora byli ścinani lub wieszani podczas publicznych egzekucji transmitowanych przez telewizję. Kaddafi podobno osobiście uczestniczył w mordach. Macki dyktatora sięgały także za granicę. Wysłani przez niego zabójcy mordowali tam libijskich dysydentów, a opłacani terroryści dokonywali zamachów na samoloty pasażerskie. W najgłośniejszym, nad szkockim Lockerbie w 1988 roku, zginęło 270 osób.

 

Pomimo obciążających go zbrodni w ostatnich latach Kaddafi miał status celebryty. Zachodnia prasa pisała o nim ciepło, gdy ubrany w malowniczy strój rozbijał namioty na trawnikach europejskich stolic. Z groteskowym przywódcą zasobnego w surowce państwa obściskiwali się w blasku fleszy najważniejsi europejscy politycy: Silvio Berlusconi, Tony Blair, Nicolas Sarkozy.

Dopiero gdy sami Libijczycy – zainspirowani falą arabskich rewolucji – złapali za broń, Zachód przyszedł im z pomocą. A i to nie bezinteresownie. To powód do rozczarowania dla libijskich opozycjonistów, którzy wskazywali, że dyktator się nie zmienił. Choć rzeczywiście przestał wysadzać zachodnie samoloty, to represje wobec opozycji tylko się nasiliły. Głosy te były jednak zbywane wzruszeniem ramion.

Reklama
Reklama

Wreszcie Kaddafi dostał to, na co zasłużył. Jeżeli można czuć niedosyt, to szkoda że nie udało się wziąć go żywcem. Powinien był bowiem stanąć przed libijskim trybunałem. Cały świat mógłby wówczas dowiedzieć się o zbrodniach człowieka, z którym robił lukratywne interesy. A Kaddafi przed śmiercią musiałby spojrzeć w oczy rodzinom swoich ofiar.

To koniec koszmaru Libijczyków. Trwające od 42 lat rządy Muammara Kaddafiego ostatecznie dobiegły końca. Satrapa nie żyje. O tym, czym był kaddafizm, świadczą makabryczne odkrycia w miastach odbijanych ostatnio z rąk sił pułkownika. Doły śmierci wypełnione zmasakrowanymi ciałami przeciwników politycznych, więzienne piwnice pełne spalonych trupów, sale tortur.

Od momentu przejęcia władzy Kaddafi obsesyjnie bał się kontrrewolucji i wszędzie doszukiwał się spisków. Przeciwnicy dyktatora byli ścinani lub wieszani podczas publicznych egzekucji transmitowanych przez telewizję. Kaddafi podobno osobiście uczestniczył w mordach. Macki dyktatora sięgały także za granicę. Wysłani przez niego zabójcy mordowali tam libijskich dysydentów, a opłacani terroryści dokonywali zamachów na samoloty pasażerskie. W najgłośniejszym, nad szkockim Lockerbie w 1988 roku, zginęło 270 osób.

Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama