To jednak jest test na głupotę. I to zdecydowanie. Test dla tych wszystkich którzy kolejny raz debatują nad tym idiotycznym, bo szkodliwym i niemożliwym do zrealizowania projektem.
Konkretny projekt ustawy, który trafił teraz do Sejmu został zjechany przez wszystkich. Lista zarzutów jest znana i nie była trudna do sformułowania. Ruch Palikota zmajstrował bubel. Np. to – każda nawet najmniejsza partyjka łapie się na ten procent. To co? Zakładamy swoją partię? Zawsze kilka złotych wpadnie.
Inny zarzut – brak kontroli nad pieniędzmi z jednego procenta. Dziś podatnik za pośrednictwem państwa daje i wymaga. Pod tym względem system działa. Jest wręcz bardzo restrykcyjny, o czym może zaświadczyć PSL. Wygląda na to, że skutecznie udało się wyeliminować finansowanie partii politycznych pieniędzmi z podejrzanych źródeł.
Załóżmy jednak, że uda się wyeliminować wady projekty Palikota. Ale wtedy też nie będzie lepiej.
Powód pierwszy – wyborcom biedniejszym i bogatszym nie zawsze jest po drodze. Partie ludzi bogatych będą prowadziły kampanie wyborcze na bogato, biednych biednie. Ktoś powie, „no i dobrze". Tyle, że będzie to koniec demokracji. Nie darmo bowiem Perykles kazał wypłacać wszystkim obywatelom Aten dietę za pobyt na Zgromadzeniu. Tak, aby ci biedni mogli oderwać się od warsztatu i uczestniczyć na równych prawach w decydowaniu o losach swojego polis.