Platforma zapłaci za IPN

Zostawmy na moment rozważania, czy obecny lokalowy problem IPN to wynik celowego działania ze strony PO, czy efekt karygodnego bałaganu

Publikacja: 22.08.2012 15:32

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Dla efektu finalnego nie ma to większego znaczenia: PO może ponieść poważne straty polityczne z powodu kłopotów IPN.

Panuje teza, wynikająca z badań i doświadczenia, że nie ma już przepływu wyborców między Platformą a PiS. Wydawałoby się więc, że PO nie ma już wyborców prawicowych i antykomunistycznych. Zatem może robić, co chce z IPN, bo interesuje ją tylko lewica.

Pogląd ten nie jest słuszny. Wielu wyborców centroprawicowych cały czas głosowało na PO, o czym może świadczyć rewelacyjny wynik wyborczy Jarosława Gowina, dobre wyniki Marka Biernackiego, Jacka Żalka, Ireneusza Rasia i wielu im podobnych posłów. Emocje anty-PiS-owskie są wśród nich na tyle silne, że nie przerzucą swych głosów na partię Jarosława Kaczyńskiego. Mogą za to, urażeni sprawą IPN, przestać deklarować poparcie dla PO. Zaś zamach na instytucję będącą ważnym symbolem może mobilizować tych wyborców, którzy wyznając prawicowe wartości z jakichś powodów byli obrażeni na Kaczyńskiego. Pamiętajmy, że w wyborach 2007 r. i 2011 r. ważną rolę w ostatecznym ich wyniku odegrał czynnik frekwencji.

Dziś widać też, że PO nie musi bać się przegranej z lewą stroną. Notowania SLD i Ruchu Palikota wskazują wyraźnie, że nie stamtąd może przyjść klęska. Główna konkurencja to nadal PiS. Jeśli PO z kimś może przegrać, to z Kaczyńskim, a nie z Millerem czy Palikotem.

Ktoś powie, że do wyborów jeszcze daleko. To prawda, ale jednocześnie w PO toczy się zażarta walka, która na zewnątrz wygląda jako bój liberałów z konserwatystami o sprawy obyczajowe. To nie jest spór pozorny, ale w jego tle trwa walka środowiska Grzegorza Schetyny o odzyskanie wpływów. Wiele poszlak wskazuje, że tamta frakcja postawiła sobie za cel wypchnięcie z PO, pod pretekstem walki o ideologię, grupy konserwatywnej. Zatem obok sprawy IPN może być wiele zdarzeń nie do zaakceptowania przez prawicową część elektoratu PO.

Na dodatek kierownictwo Platformy nie może, wzorem lewicy, zdyskredytować IPN jako instytucji szkodliwej i niepotrzebnej. W istocie IPN jest dzieckiem polityków dzisiejszej PO. Posłem sprawozdawcą ustawy powołującej Instytut był Stefan Niesiołowski. Głosowali „za" posłowie AWS i UW, którzy dziś są czołówką PO. Na tak głosował wicemarszałek Senatu Donald Tusk, który w następnej kadencji ostro krytykował SLD za obcinanie budżetu IPN. „Za" głosował też obecny prezydent, wówczas poseł AWS, Bronisław Komorowski. Zaś pierwszym prezesem Instytutu był późniejszy senator PO Leon Kieres. Dzieciobójstwo, także polityczne, rzadko pozostaje bezkarne.

Dla efektu finalnego nie ma to większego znaczenia: PO może ponieść poważne straty polityczne z powodu kłopotów IPN.

Panuje teza, wynikająca z badań i doświadczenia, że nie ma już przepływu wyborców między Platformą a PiS. Wydawałoby się więc, że PO nie ma już wyborców prawicowych i antykomunistycznych. Zatem może robić, co chce z IPN, bo interesuje ją tylko lewica.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne