Na jeden dzień warto zostawić na boku wewnątrzpolskie spory. Wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady UE to historyczny dzień - nigdy wcześniej Polak nie zajmował tak ważnego międzynarodowego stanowiska. To dowód na to, że Polska przez ostatnie 25 lat przebyła niebywale długą i daleką drogę. To dowód na to, że Polska liczy się w zjednoczonej Europie.
W momencie, gdy na wschód od nas dzieją się tak dramatyczne rzeczy, Polska umocniła swoje miejsce w zachodniej demokracji. Nominacja Donalda Tuska oddala nas od Wschodu i zbliża nas do Zachodu. Bez względu na nasze własne oceny rządów premiera w Polsce, to dobry dzień dla nas wszystkich.
Złą informacją jest wybór Federici Mogherini na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji. Nawet, jeśli stonuje swoje prorosyjskie wypowiedzi, to i tak wiemy, że jej zdaniem Europa powinna ustępować Rosji pola w jej strefie wpływów. Nowa komisarze UE ds. stosunków zewnętrznych uważa Władimira Putina za wybitnego polityka, którego nie należy izolować. Zadaniem polskiej dyplomacji będzie jej pilnowanie.
Europoseł Jarosław Wałęsa komentując ten wybór napisał na Twitterze: "Czy może być gorsza od obecnej?". Otóż może, jeśli - w przeciwieństwie do obecnej szefowej dyplomacji UE Lady Ashton - będzie chciała być aktywna i będzie budować realną siłę europejskiej dyplomacji. Bo będzie to dyplomacja, która niekoniecznie będzie chciała brać pod uwagę polski interes narodowy.
Wybór Donalda Tuska oznacza oczywiście prawdziwe trzęsienie ziemi na polskiej scenie politycznej. Odchodzi polityk, który zdominował w ostatnich latach naszą politykę. Czy ktokolwiek jest w stanie utrzymać jedność Platformy Obywatelskiej? Kto poprowadzi Polskę do wyborów w tym i następnym roku? Czy przedstawione ostatnio w Sejmie plany premiera Tuska będzie wprowadzał kolejny szef rządu?