Zgodnie z polityczną tradycją swoje przesłanie na Nowy Rok opublikowała w internecie Ewa Kopacz. Otoczenie premier wybrało dziwną formułę. Nie są to klasyczne życzenia ani orędzie szefowej rządu. To coś pomiędzy, ale można by to pominąć, gdyby zgadzała się treść.
A ta jest zwyczajnie pusta. Najpierw podsumowanie minionego roku. Czego dokonała PO w siódmym roku swoich rządów? Tego z orędzia Kopacz się nie dowiemy. Za to rozbudowana jest "kartka z kalendarza". Czegoż to w minionym roku nie było: 25 lat od wyborów w 1989 r., 10 lat w Unii Europejskiej, 15 lat w NATO, 75 rocznica II Wojny Światowej, 70 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, wybory do Parlamentu Europejskiego i samorządowe, a także sukces polskich siatkarzy.
Nie wiadomo dlaczego premier pominęła zwycięstwo piłkarzy z Niemcami, ale nie wiemy też dlaczego premier wspomina tylko daty, na które nie miała większego wpływu. Jej zdaniem Polacy zaczynają odczuwać zmiany po stu dniach jej rządu. Jakie? Nie wiadomo. Co więcej według Kopacz mieliśmy "uroczyste obchody" rocznic wybuchu wojny i powstania. Nic bardziej mylnego.
Pięć lat temu na Westerplatte 1 września przyjechali światowi przywódcy, w tym ówczesny premier Rosji Władymir Putin i kanclerz Niemiec Angela Merkel, w tym roku nikt nie podjął się organizacji takich uroczystości (za to mieliśmy bogatą oprawę rocznicy czerwcowych wyborów). Zaś tegoroczna rocznica powstania, kto wie czy nie ostatnia okrągła z żyjącymi bohaterami tamtych wydarzeń, zapadnie w pamięć tylko i wyłącznie z uwagi na premierę filmu "Miasto 44".
Ale to kwestia oceny, różnie można interpretować frazę "uroczyste obchody". Przejdźmy do faktów. Na 2015 r. premier składa obietnice. Ich liczba wskazuje, że rząd w roku wyborczym będzie ostrożny. Takie jest odwieczne prawo polityki. Okazuje się jednak, że Kopacz sztucznie wydłuża listę obietnic. Chwali się też tym, co i tak musiałaby zrobić (waloryzacja rent i emerytur) albo tym co miało być już dawno zrobione (pomoc dla firm dotkniętych rosyjskim embargiem).