Reklama

Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki wróci z USA z tarczą

Wicepremier i szef MSZ Radosław Sikorski mówił, że miarą sukcesu Karola Nawrockiego w Białym Domu będzie wykorzystanie pozycji „przedstawiciela ruchu MAGA w Polsce” do „zwiększenia, a przynajmniej nie zmniejszenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce”. Plan ten został wykonany z nawiązką.

Publikacja: 03.09.2025 19:11

Karol Nawrocki i Donald Tusk

Karol Nawrocki i Donald Tusk

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Z perspektywy Karola Nawrockiego wizyta w Białym Domu nie mogła potoczyć się lepiej. Donald Trump nie tylko podkreślił, że prezydent Polski jest bliskim mu politykiem, wspominając, że poparł go w wyborach i dodając, że często tego nie robi, ale też wykonał miły gest w stronę Polaków, honorując mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana, który zginął tragicznie podczas próby przed AirShow w Radomiu, przelotem czterech F-16 i czterech F-35 nad Białym Domem. To oczywiście tylko symboliczny gest, ale takie gesty są sygnałem, że relacje polsko-amerykańskie mają wymiar głębszy niż tylko „business as usual”. A przynajmniej strona amerykańska chce, by tak wyglądało – niezależnie od tego, jakie kalkulacje za tym stały i kto był inicjatorem tego gestu. Dla świeżo upieczonego prezydenta Polski to korzystny obrazek.

Karol Nawrocki usłyszał w Białym Domu zdanie, które chciał usłyszeć

Najważniejsza była jednak odpowiedź na pytanie polskiego dziennikarza o to, czy USA wycofają żołnierzy z Polski. Trump nie tylko zaprzeczył, ale wręcz stwierdził, że Stany Zjednoczone mogą wysłać tych żołnierzy więcej, jeśli tylko Polska będzie tego chciała. Potem jeszcze raz powtórzył, że nigdy nawet nie myślał o wycofaniu żołnierzy z Polski (choć przyznał, że w przypadku innych państw nie jest to takie oczywiste) i dodał, że pomoże w obronie naszego kraju. Prezydent, który nie ma za sobą rządu prowadzącego na co dzień politykę zagraniczną i odpowiedzialnego za zawieranie formalnych porozumień z Amerykanami, dużo więcej uzyskać w Białym Domu nie mógł. 

Czytaj więcej

Nawrocki: Rozmawiałem z Trumpem o rozszerzeniu komponentu żołnierzy USA w Polsce

Nawrocki wykazał się zresztą przytomnością i wykorzystał pytanie o łączące Polskę i USA sprawy, aby podkreślić, że Polska nie „jeździ na gapę”, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, lecz inwestuje w swoje siły zbrojne – przez co wystawił piłkę Donaldowi Trumpowi do pochwalenia naszego kraju za to, że jako jedno z dwóch państw sojuszu wydawało na obronność więcej, niż wymagało NATO. A więc uzyskał kolejną deklarację świadczącą o tym, że Amerykanie cenią Polskę jako sojusznika. 

Reklama
Reklama
Wydatki na obronność w państwach NATO

Wydatki na obronność w państwach NATO

Foto: PAP

Rząd Donalda Tuska musi przyznać, że Karol Nawrocki ugrał w Waszyngtonie polityczne punkty

Niezależnie od tego, jakie słowa padną za zamkniętymi drzwiami, Nawrocki, z punktu widzenia polskiej polityki, wróci do kraju dokładnie z tym, co może przedstawić jako swój sukces. Zastępca szefa kancelarii prezydenta Adam Andruszkiewicz już pokazał zresztą, jak będzie wyglądać narracja. „Dziś już wszyscy się przekonali, jak kluczowe dla bezpieczeństwa Polski było zwycięstwo Prezydenta K. Nawrockiego. Prezydent D. Trump podkreślając nasze świetne relacje, potwierdził utrzymanie, a nawet zapowiedział wzmocnienie obecności amerykańskiej w Polsce” – napisał w serwisie X. Pałac i cały obóz PiS mogą teraz przekonywać, że to właśnie dzięki temu, iż w Pałacu Prezydenckim zasiadł bliski Trumpowi ideologicznie Nawrocki, a nie symbolizujący przeciwny obóz ideologiczny Rafał Trzaskowski, Trump nie będzie szczędził amerykańskich żołnierzy, by bronić Rzeczypospolitej.

Dla rządu Donalda Tuska to politycznie niewygodna sytuacja, bo umniejszając znaczenie słów Trumpa w Białym Domu, wyda się wszystkim, z wyjątkiem swoich twardych zwolenników, małostkowy. Z kolei chwaląc prezydenta, przyzna, że małostkowe było kwestionowanie jego kompetencji w polityce zagranicznej, którego świadkami byliśmy w dniach poprzedzających wizytę. Donald Tusk i Radosław Sikorski muszą pogodzić się z tym, że prezydent Nawrocki na wizycie w Waszyngtonie ugrał całkiem sporo politycznych punktów. I uczciwie go pochwalić, dowodząc, że słowa o tym, iż bezpieczeństwo Polski jest ważniejsze niż polityczne podziały, nie były tylko słowami. Bo to, co usłyszeliśmy w Białym Domu, było z perspektywy naszego kraju korzystne. Niezależnie od tego, czy ktoś 1 czerwca tryumfował, czy zaczynał ponownie liczyć głosy. 

Wizyty polskich przywódców w USA po 1990 roku

Wizyty polskich przywódców w USA po 1990 roku

Foto: PAP

Z perspektywy Karola Nawrockiego wizyta w Białym Domu nie mogła potoczyć się lepiej. Donald Trump nie tylko podkreślił, że prezydent Polski jest bliskim mu politykiem, wspominając, że poparł go w wyborach i dodając, że często tego nie robi, ale też wykonał miły gest w stronę Polaków, honorując mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana, który zginął tragicznie podczas próby przed AirShow w Radomiu, przelotem czterech F-16 i czterech F-35 nad Białym Domem. To oczywiście tylko symboliczny gest, ale takie gesty są sygnałem, że relacje polsko-amerykańskie mają wymiar głębszy niż tylko „business as usual”. A przynajmniej strona amerykańska chce, by tak wyglądało – niezależnie od tego, jakie kalkulacje za tym stały i kto był inicjatorem tego gestu. Dla świeżo upieczonego prezydenta Polski to korzystny obrazek.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Polska wyróżniona przez Donalda Trumpa w czasie wizyty Karola Nawrockiego
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Putin, Xi Jinping i reszta świata. Czy naprawdę rodzi się antyzachodni sojusz?
Komentarze
Michał Płociński: Karol Nawrocki w USA. Czy Donald Trump złoży obietnicę, na którą czeka Polska?
Komentarze
Jarosław Kuisz: Piwnica, w której Polakom po plecach przeszedł zimny pot
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Polska zawsze o jedną wojnę do tyłu
Reklama
Reklama