Jerzy Haszczyński: Nowy szef NATO znów z Zachodu. Flanka wschodnia wciąż członkami drugiej kategorii

Nowym sekretarzem generalnym NATO ma zostać Holender Mark Rutte. Nie pochodzi z nowych państw członkowskich, nie spełnia innych nieoficjalnych warunków, o których się mówiło. Nie przyjeżdża po wsparcie do Polski. Ale mieszka z dala od Rosji.

Publikacja: 23.02.2024 18:10

Mark Rutte

Mark Rutte

Foto: AFP

Marka Ruttego na następcę Jensa Stoltenberga namaścił już Joe Biden – sugerują czołowe zachodnie media. Holender ma też poparcie Niemców, Brytyjczyków i Francuzów. Czyli najważniejsi – i z tej strony Atlantyku, i zwłaszcza z tamtej – dokonali już wyboru. 

Czytaj więcej

Kto zostanie nowym sekretarzem generalnym NATO? Joe Biden ma swojego faworyta

A miało być inaczej. NATO miało już dojrzeć do tego, by na jego czele stanął wreszcie ktoś z naszej, wschodniej flanki. Upłynęło już 25 lat, od kiedy pierwsze kraje z naszego regionu, w tym Polska, stały się członkami najważniejszego militarnego sojuszu na świecie. To długo jak na potwierdzenie, że jesteśmy równi tym z Zachodu. Najpierw byliśmy drugiej kategorii, gdy chodziło o wysyłanie na flankę wschodnią zachodnich żołnierzy i sprzętu. To wielka wojna zmieniła. Pozostaliśmy jednak członkami drugiej kategorii, gdy chodzi o kierowanie sojuszem. 

Najważniejszy powód: kandydatura Holendra Marka Ruttego nie oburzy Rosji

Już od jakiegoś czasu sugerowano, że czas na pierwszą kobietę w roli sekretarza generalnego NATO. To też okazuje się nieistotne. Na dodatek kraj Ruttego nie spełnia jeszcze jednego nieoficjalnego warunku: nie wydaje 2 proc. PKB na obronę (w 2023 roku Holandia przeznaczyła na nią 1,7 proc.).

Rząd Ruttego ukrywał nawet przed holenderskim parlamentem szczegóły energetycznych negocjacji z Rosją w latach 2018 i 2020

Wygląda na to, że najważniejszym powodem postawienia na długoletniego premiera Holandii było to, że taka kandydatura nie oburzy Rosji. Rodak Ruttego, były szef holenderskiej dyplomacji i obecny wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, powiedział wprost: wybór polityka z kraju graniczącego z Rosją byłby problemem. Miał na myśli Kaję Kallas, szefową rządu Estonii. Przy okazji zapomniał, że Norwegia, z której pochodzi obecny długoletni szef NATO Jens Stoltenberg, też z Rosją graniczy.

Mark Rutte długo nie był politykiem antyrosyjskim

W grze była również szefowa KE Ursula von der Leyen, ponoć popierali ją nawet Amerykanie, ale – jak pisał niedawno niemiecki „Welt am Sonntag” – nie chciał tego zrobić jej rodak kanclerz Olaf Scholz. Dlatego że jest antyrosyjska. Kaja Kallas jest jeszcze bardziej, trafiła nawet na listę poszukiwanych przez rosyjskie MSW.

Czytaj więcej

"Politico": Plotki w Brukseli - von der Leyen może stanąć na czele NATO

Rutte długo nie miał szans, by znaleźć się w gronie polityków antyrosyjskich. W 2011 roku świętował wraz prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Francji Francoisem Fillonem otwarcie Nord Stream 1 – zapewne zdjęcia z tego wydarzenia zostaną teraz przypomniane.

Pewnie niektórzy przypomną też sobie, że rząd Ruttego ukrywał nawet przed holenderskim parlamentem szczegóły energetycznych negocjacji z Rosją w latach 2018 i 2020. Nie byłoby może w takich negocjacjach w tamtych czasach, przed wielką wojną, nic dziwnego, gdyby nie to, że stosunki Hagi z Moskwą miały się zmienić po zestrzeleniu w 2014 roku przez Rosjan malezyjskiego samolotu ze 193 holenderskimi obywatelami na pokładzie.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Pozytywny scenariusz NATO dla Ukrainy? Nie widzę

Oczywiście, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rutte się zmieniał. Ostatnio, gdy po przegraniu holenderskich wyborów zaczął poważnie zabiegać o nową pracę w NATO, nawet bardzo. Pod koniec grudnia jego rząd zapowiedział dostarczenie Ukraińcom 18 myśliwców F-16. To godna szacunku decyzja, przełamująca niechęć dawnego Zachodu do przekazywania Kijowowi nowoczesnej broni. 

Mark Rutte nawet nie zabiegał o poparcie flanki wschodniej

Ale czy z tego powodu powinniśmy uznać, że Holender jest z założenia lepszy od środkowowschodnich Europejczyków? Nie tylko od Estonki. Był też kandydat z Łotwy – były premier, a ostatnio Rumunia wspominała o swoim prezydencie. 

To wszystko pokazuje, że po wielu latach od przyjęcia do NATO państwa naszego regionu nadal nie są równe innym sojusznikom z tego powodu, że niegdyś były pod kontrolą Moskwy

Rutte nawet nie zabiegał o poparcie w naszym regionie dla swojej kandydatury, wiedział, że trzeba pukać do drzwi w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech i we Francji, po co się męczyć w Polsce czy innych krajach flanki wschodniej?

To wszystko pokazuje, że po wielu latach od przyjęcia do NATO państwa naszego regionu nadal nie są równe innym sojusznikom z tego powodu, że niegdyś były pod kontrolą Moskwy. Zagrożenie ze strony Rosji, przed którym one ostrzegały, nic nie zmieniło. Odwrotnie: gdy zagrożenie stało się brutalną rzeczywistością, wciąż jest argumentem przeciw krajom flanki wschodniej. Źle sobie wybrały sąsiadów. 

Marka Ruttego na następcę Jensa Stoltenberga namaścił już Joe Biden – sugerują czołowe zachodnie media. Holender ma też poparcie Niemców, Brytyjczyków i Francuzów. Czyli najważniejsi – i z tej strony Atlantyku, i zwłaszcza z tamtej – dokonali już wyboru. 

A miało być inaczej. NATO miało już dojrzeć do tego, by na jego czele stanął wreszcie ktoś z naszej, wschodniej flanki. Upłynęło już 25 lat, od kiedy pierwsze kraje z naszego regionu, w tym Polska, stały się członkami najważniejszego militarnego sojuszu na świecie. To długo jak na potwierdzenie, że jesteśmy równi tym z Zachodu. Najpierw byliśmy drugiej kategorii, gdy chodziło o wysyłanie na flankę wschodnią zachodnich żołnierzy i sprzętu. To wielka wojna zmieniła. Pozostaliśmy jednak członkami drugiej kategorii, gdy chodzi o kierowanie sojuszem. 

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kaja Kallas: Ja szefową NATO? To miłe spekulacje, ale tylko spekulacje
Komentarze
Orędzie Hołowni. Gdzie Duda i Tusk się biją, tam marszałek chce skorzystać
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Andrzeja Dudy. Prezydent patrzy na UE oczyma PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Tusk i Kaczyński zmienią wybory do PE w referendum o przyszłości Unii?
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił