Michał Szułdrzyński: Dlaczego Jarosław Kaczyński nie wystartuje w Warszawie

Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie stosuje taktykę ciułania głosów. Zwiększając liczbę obwodów, przesuwając Jarosława Kaczyńskiego z Warszawy w teren, utrudniając głosowanie za granicą, chce zwiększyć liczbę mandatów, jaką uzyska w wyborach.

Publikacja: 28.08.2023 13:17

Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Sokołowa Podlaskiego, 26

Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Sokołowa Podlaskiego, 26 sierpnia

Foto: PAP/Piotr Nowak

Opozycja zamiast śmieszkować z Jarosława Kaczyńskiego, który zamierza wystartować do Sejmu spoza Warszawy, powinna przyjrzeć się motywom tej decyzji, która może się dla niej okazać bardzo niebezpieczna. Z pewnością twierdzenie o tym, że prezes PiS stchórzył przed Donaldem Tuskiem i nie chce się z nim zmierzyć w stolicy dobrze wpływa na samopoczucie wyborców i polityków opozycji. Tyle tylko, że ruch, który najprawdopodobniej wykona Jarosław Kaczyński, może przełożyć się na wygraną PiS.

Dlaczego wyborów nie wygrywa się w Warszawie, tylko w terenie?

To wszak były szef PO Grzegorz Schetyna, chwilowo odstawiony na boczny tor na liście senackiej z Wrocławia, stwierdził kiedyś, że wyborów nie wygrywa się w Wilanowie, ale w Końskich. Doskonale wie to też PiS. I nie chodzi tu wyłącznie o to, że Warszawa nie jest reprezentatywna dla całej Polski. Raczej chodzi o to, że system wyborczy jest bardzo skomplikowanym mechanizmem.

Świetnie wyjaśnił to wszystko mój redakcyjny kolega Artur Bartkiewicz. Najkrócej rzecz ujmując, wynik wyborów nie zależy jedynie od procenta głosów, jaki dana partia dostaje w skali kraju, ale od liczby głosów, które dostała w poszczególnych okręgach.

Czytaj więcej

Dlaczego PiS może zyskać na starcie Jarosława Kaczyńskiego z Kielc

Wzmocnienie list wyborczych w różnych, mniejszych od stolicy, okręgach może sprawić, że na końcu PiS – przy takim samym wyniku procentowym w skali kraju – dostanie kilka, kilkanaście a może nawet 20 albo 30 mandatów więcej. Bo – jak świetnie pokazuje Bartkiewicz – mandaty rozdzielane są w poszczególnych okręgach wyborczych. I – jak wylicza – w Warszawie, która delikatnie rzecz ujmując, nie jest ostoją PiS, bardzo popularny w elektoracie prawicy Kaczyński nie przyniesie własnej partii szczególnego uzysku. A startując w Kielcach, mógłby partii przynieść nawet dwa mandaty więcej.

Jarosław Kaczyński wie, że będzie liczył się dosłownie każdy głos. Bo od tego będzie zależeć liczba posłów, których wprowadzi do Sejmu

To efekt szerszego planu PiS na ciułanie głosów. Dokonując podobnych roszad w innych miejscach, partia Jarosława Kaczyńskiego jest w stanie przybliżyć się do większości w Sejmie. W dodatku już dotąd PiS przyjął szereg rozwiązań mających mu pomóc. Po to wszak wprowadzono przepis, który każe zwiększyć liczbę obwodów do głosowania w najmniejszych miejscowościach. Frekwencja w miastach w 2019 roku wyniosła 65 proc., zaś na wsiach 57 proc. Zwiększenie liczby obwodów może podnieść frekwencję na wsi, gdzie PiS ma większe możliwości zmobilizowania wyborców niż w wielkich miastach.

PiS ma dość dobrze opracowane modele analityczne, które uwzględniają nie tylko sondaże w skali całego kraju, ale również operują na danych z poprzednich wyborów

Również przepis mówiący o konieczności zakończenia liczenia głosów w 24 godziny promuje mniejsze miejscowości, gdzie wyborców jest mniej, a utrudnia pracę w wielkich obwodach wyborczych w najludniejszych dzielnicach Warszawy, jak Wilanów.

Dodatkowo PiS ma dość dobrze opracowane modele analityczne, które uwzględniają nie tylko sondaże w skali całego kraju, ale również operują na danych z poprzednich wyborów. Widać to było dobrze w kampanii prezydenckiej 2020 roku, gdy PiS wysyłał a to premiera Mateusza Morawieckiego, a to Beatę Szydło, a to dawał wóz strażacki, a to dotację dla koła gospodyń wiejskich w tych miejscach, gdzie można było zmobilizować własnych wyborców.

Dlaczego Jarosław Kaczyński zyskuje na zwlekaniu z ogłoszeniem list wyborczych PiS?

Wielkie pojedynki pomiędzy kandydatami różnych partii robią wrażenie, bo są medialne i spektakularne. Ale nie mają aż tak dużego znaczenia dla wyników elekcji. Wyborca PiS nie zdecyduje się zagłosować na Platformę Obywatelską dlatego, że ta wystawi fajniejszego kandydata. Ale wyborca niezdecydowany już może kierować się taką logiką – poprze jakąś znaną, rozpoznawalną postać, nie myśląc wpierw o jej przynależności partyjnej. Tak samo jest z wyborcami, którzy nie są wystarczająco zmobilizowani. Widząc plakaty znanego i lubianego polityka, uznają, że warto na niego zagłosować.

Czytaj więcej

Nowy sondaż: PiS bez samodzielnej większości, karty rozdaje Konfederacja

Dlatego z tego punktu widzenia PiS robi słusznie, trzymając karty przy sobie i nie ogłaszając na razie list wyborczych. Widząc, jakich kandydatów wystawia opozycja, może dokonać jeszcze kolejnych roszad, by dostosować listy w poszczególnych okręgach do przeciwników, tak by spróbować zmaksymalizować wynik. Dla kandydatów PiS to fatalna wiadomość, ponieważ nie wiedząc, skąd startują, nie mogą w pełni rozpocząć kampanii. Ale z punktu widzenia całego kraju to działanie racjonalne.

Czy Donald Tusk znajdzie odpowiedź na taktykę PiS

Dlatego też racjonalnie postępuje Donald Tusk, reagując na roszady PIS własnymi roszadami. Zaproponowanie startu Romanowi Giertychowi w tym samym okręgu, w którym ma wystartować Kaczyński, wynika z tej samej logiki, którą posługuje się prezes PiS. Tak samo było ze skreśleniem z list aktywistki Jany Shostak. Bo to nie gra o to, by być pochwalonym przez komentatorów, ale o każdy głos w danym okręgu albo o zminimalizowanie ryzyka ich odpływu.

Czytaj więcej

Tusk do Kaczyńskiego: Roman Giertych wystartuje w wyborach do Sejmu

Jeśli jeszcze zdamy sobie sprawę z tego, że na przykład Szymon Hołownia postanowił o starcie w Białymstoku, start Kaczyńskiego z Kielc nie wydaje się aż taką fanaberią. Może dla komentatorów fakt, że w Warszawie nie dojdzie do spektakularnego pojedynku będzie stratą, ale... wybory wygrywa się terenie, a nie newsroomach w stolicy.

Opozycja zamiast śmieszkować z Jarosława Kaczyńskiego, który zamierza wystartować do Sejmu spoza Warszawy, powinna przyjrzeć się motywom tej decyzji, która może się dla niej okazać bardzo niebezpieczna. Z pewnością twierdzenie o tym, że prezes PiS stchórzył przed Donaldem Tuskiem i nie chce się z nim zmierzyć w stolicy dobrze wpływa na samopoczucie wyborców i polityków opozycji. Tyle tylko, że ruch, który najprawdopodobniej wykona Jarosław Kaczyński, może przełożyć się na wygraną PiS.

Pozostało 92% artykułu
Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni