Przypadek sprawił, że dzień po konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego i dwa po zaskakującej decyzji RPP o utrzymaniu stóp procentowych bez zmian (mimo dalszego skoku inflacji do 17,2 proc.), międzynarodowy magazyn „Global Finance” opublikował doroczne oceny dla szefów banków centralnych z całego świata. Skala: od najlepszej A do najgorszej F, czyli tłumacząc na nasze – od szóstki dla prymusa do jedynki dla klasowego głąba.

Szef NBP został wyceniony na C, czyli czwórkę. Niby nieźle, ale w Europie to dolna część stawki. Taką samą ocenę w tym roku uzyskali szefowie banków Rumunii i Anglii – po degradacji odpowiednio z B- i B+ w roku ubiegłym. I to też ubiegłoroczna ocena dla szefa banku centralnego Białorusi, który teraz zdążył zaliczyć D. Przed prezesem NBP znaleźli się gubernatorzy banków Islandii (A+, najwyżej w świecie), Szwecji (A), Gruzji (A-), Bułgarii (A-), a także EBC, Szwajcarii, Węgier i Danii, którzy mają po B+.

Czytaj więcej

Szef NBP znów wśród tych gorszych. „Adam Glapiński musi zrobić więcej”

Na szarym końcu znalazł się gubernator banku Turcji z notką D, choć nie rozumiem, dlaczego nie E albo F. Inflacja przekracza tam już 83 proc., a mimo to władze monetarne obniżają stopy procentowe na żądanie prezydenta – ostatnio z 13 do 12 proc. Turcja stała się już sztandarowym przykładem ekonomicznego samobójstwa pod dyktando polityki. Nam do niej daleko, choć narzekamy na kąsająca coraz mocniej inflację i dość miękką postawę władz monetarnych. Jeszcze daleko, jak ostrzegają co bardziej krytyczni ekonomiści.

Dlatego marzy mi się, by prezes Adam Glapiński przeszedł metamorfozę i przypomniał sobie, że konstytucyjnie odpowiada za wartość polskiego pieniądza; i ustawowo – przede wszystkim za utrzymanie stabilnego poziomu cen. A nie za wzrost gospodarczy czy niskie bezrobocie, którego skokiem do 20 proc. straszy obywateli jako alternatywą dla miękkiej polityki pieniężnej. Marzy mi się, że szef naszego banku centralnego będzie dalekowzroczny i konsekwentny, precyzyjny i umiarkowany w słowach, a dzięki temu umacniający wiarygodność instytucji, na czele której stoi. A wtedy „Global Finance” będzie mógł z czystym sumieniem dać mu ocenę B, a nawet A, czyli szóstkę.