To jedno z zasadniczych pytań, przed którymi stoją świat, Europa, Ukraina i sami Rosjanie. Od odpowiedzi na nie zależy bardzo wiele. Gdyby bowiem była kaprysem kremlowskich elit, można by sobie wyobrazić jakąś formę obywatelskiego czy bardziej społecznego buntu przeciwko obłędowi, który na dłuższą metę bardziej szkodzi Moskwie niż Kijowowi. Jeśli jednak jest inaczej – wojna z Ukrainą to kwestia idei (powtarza to wielokrotnie na ujawnionym kilka dni temu filmie trzymający czaszkę żołnierza ukraińskiego rosyjski najemnik), święta sprawa Wielkiej Rusi – to musimy liczyć się perspektywą wieloletniego konfliktu na wyniszczenie.
Jak jest naprawdę? Myślę, że rychło się dowiemy: odpowiedź przyniosą zapewne najbliższe miesiące. Niemniej mam intuicję, że prawda leży pośrodku; odbudowa ZSRR była prywatną obsesją Putina i jego otoczenia, ale dla masowego poparcia konfliktu przez Rosjan wykorzystano nigdy nierozbrojony potencjał wielkoruskiego nacjonalizmu i szowinizmu. Osadzonego na dodatek w środowisku antydemokratycznej i antywolnościowej, podatnej na medialną manipulację ludzkiej masy. Ta masa to właśnie przeciętni Rosjanie, zwykli ludzie: nieoczytani, nieznający świata ani języków obcych, izolowani społecznie, wystraszeni, niemi i bierni. To realny bohater dramatu, który rozgrywa się w Rosji. Z jednej strony ponosi ogromne straty, bo to jego synowie giną w Ukrainie, z drugiej nie ma pojęcia o pułapce, w jakiej się znalazł, i odwagi, by się z niej wyrwać. Dlatego tak ważna jest presja na wyzwolenie nie tyle odruchu obywatelskiego wśród Rosjan (to sprawa z góry przegrana), ile przynajmniej krytycyzmu.
Czytaj więcej
Dopóki zwykli ludzie nie zrozumieją, że są współodpowiedzialni za agresję w Ukrainie, to nic się nie zmieni – uważa europoseł Andrzej Halicki (KO).
To właśnie cel sankcji, także potencjalnego zakazu wiz, o którym zadecyduje w najbliższych dniach Europa. Nie chodzi o karę, odpłatę, ale o świadomość, że w zbrodni uczestniczy cały naród wpleciony w kremlowską maszynerię zła. Czy taki zakaz przyniesie skutki? Na pewno zostanie zauważony, dla niektórych będzie również dolegliwy. Paradoksalnie Kreml może go jednak wykorzystać do jeszcze skuteczniejszego konsolidowania narodu wokół idei nacjonalistycznych. Rosjanie od zawsze są karmieni narracją o wrogości Zachodu; zakaz będzie tego kolejnym czytelnym dowodem.
Jest jednak i inna perspektywa – odwiedzanie demokratycznych krajów Unii Europejskiej nie jest żadnym prawem naturalnym. To raczej przywilej. Wola suwerennych państw tworzących związek wspólnych wartości. Czasem można, a nawet trzeba w jakiejś ważnej sprawie powiedzieć „nie”. Dyskusja i decyzja o zakazie wiz już za kilka dni. Jak na razie nie ma w tej sprawie zgody. Wiemy natomiast, co myślą o tym Polacy. Nie jesteśmy jakoś specjalnie wobec Rosjan zajadli. Popieramy zakaz wiz, ale raczej zgadzamy się na uzasadnione wyjątki. Tylko 10 proc. z nas popiera wydalenie Rosjan z krajów Unii, co zdaniem większości nie byłoby humanitarne. Innego zdania jest nieco ponad 15 proc. Polaków, którzy nie widzą sensu ani potrzeby żadnych ograniczeń. Kim są ci ludzie? To statystycznie najczęściej ludność wiejska, niezaangażowana zawodowo i o niewielkiej orientacji w polityce. Mniejszość, zdecydowana mniejszość. Mówi to o nas coś ważnego.