W kwietniu Mateusz Morawiecki porównał rozmowy, jakie prowadził Emmanuel Macron z Władimirem Putinem, do kontaktów z Hitlerem, Stalinem i Pol Potem. – Ze zbrodniarzami się nie negocjuje, zbrodniarzy trzeba zwalczać - pouczał Francuza. To był finał kampanii wyborczej nad Sekwaną, więc odpowiedź Macrona była utrzymana w tym samym stylu: zarzucił Morawieckiemu antysemityzm.
Ataki na Paryż jednak na tym się nie zatrzymały. Jeszcze w połowie sierpnia w artykule opublikowanym m.in. w „Le Monde”, szef polskiego rządu zarzucił największy krajom Unii (Francja ustępuje tu znaczeniem tylko Niemcom) próbę ograniczenia wolności we Wspólnocie, a nawet wprowadzenia czegoś na kształt dyktatury poprzez zniesienie wymogu jednomyślności w podejmowaniu decyzji w sprawach zagranicznych. Dostało się jednak przede wszystkim Niemcom. W ocenie Morawieckiego polityka Berlina – w szczególności wobec Rosji, ale także, gdy idzie o euro – jest pasmem porażek, przed którymi od dawna przestrzegała Polska. W ten sposób Mateusz Morawiecki nie pozostawił złudzeń: drogi Macronowi projekt budowy suwerennej Europy nigdy nie powstanie, chyba, że po polskim trupie.
Czytaj więcej
Czy nam się to podoba czy nie, obszarem budowania naszej wiarygodności jest Unia Europejska.
Ale w ten poniedziałek w Paryżu ton polskiego premiera niespodziewanie się zmienił. Wymienił największe zwycięstwa francuskiego oręża, jak Valmy czy Austerlitz, i hasło muszkieterów: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Okazało się też, że gdy idzie o rozbudowę energetyki jądrowej nad Wisłą, to Francja jest „naturalnym partnerem”.
Na wyjaśnienie tajemnicy tej niespodziewanej namiętności do Macrona nie trzeba było długo czekać. Morawiecki sam zgodził się kilka miesięcy temu na „kamienie milowe”, jakie Polska będzie musiała spełnić przed uruchomienie przez Brukselę pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Później w ekipie PiS można było usłyszeć, że te pieniądze wcale nam nie są potrzebne. Jednak w Pałacu Elizejskim Morawiecki porównał ich brak do sankcji nałożonych na Rosję. I poprosił o pomoc Paryża w ich uzyskaniu, podobnie zresztą, jak w obniżeniu cen emisji dwutlenku węgla. Bo też gdy kraj wchodzi w ostrą recesję, a jego finanse przeciekają ze wszystkich stron, premier na gwałt poszukuje wszelkich sposób, aby uratować załamujące się poparcie dla PiS i własnej władzy. Nawet nad Sekwaną.