Cios w walkę z dopingiem

Decyzja o anulowaniu dopingowych kar dla części rosyjskich sportowców zdyskwalifikowanych po Soczi to klęska MKOl i kontrolerów dopingu.

Publikacja: 01.02.2018 15:10

Cios w walkę z dopingiem

Foto: AFP

Ludzie mają prawo niczego nie rozumieć: najpierw dwie niezależne komisje bezspornie potwierdzają rosyjską winę, nawet prezydent Władimir Putin mówi, że Rosja ma na sumieniu dopingowe grzechy, a teraz Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu dowody w wielu przypadkach uznaje za niewystarczające.

Czy oznacza to, że Rosjanie padli ofiarą spisku, czy Grigorij Rodczenkow - świadek koronny oskarżenia - to kłamca? Takie pytania są dziś uprawnione i zapewne ich zadawanie będzie stymulowane przez Moskwę.

Już drugie igrzyska zaczynają się w atmosferze niepewności i skandalu. Rodzi się uzasadniona wątpliwość, czy efektywna walka z dopingiem w ogóle jest możliwa przy obecnych uregulowaniach prawnych.

Gdy MKOl sobie z nią nie radził, powołano WADA (Światową Agencję Antydopingową), po Soczi powstały dwie komisje badające podejrzenia wobec Rosjan, a w przeddzień igrzysk w Pjongczangu niezależna superkomisja pod kierownictwem Francuzki Valerie Fourneyron, która miała mieć głos decydujący i nieodwołalny w sprawie dopuszczenia poszczególnych sportowców rosyjskich do igrzysk 2018.

Kiedy już sprawa wydawała się zamknięta, Rosjanie pogodzili się z sankcjami, MKOL sądził, że zachował twarz, przychodzi decyzja trybunału, dająca pretekst do kolejnych polemik, relatywizuje winę Rosjan i wspiera tych, którzy wierzyli w antyrosyjski spisek Zachodu.

Gdy wydawało się, że ogień podłożony w Soczi udało się ugasić, powróciła niepewność, co do tego jakie będą igrzyska w Pjongczangu. To znak czasu: wcześniej niż sportowcy przyjechali do Korei członkowie Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu, by rozstrzygać na miejscu nie cierpiące zwłoki sprawy. Igrzyska prawników niestety zaczęły się wcześniej niż sportowców.

Ludzie mają prawo niczego nie rozumieć: najpierw dwie niezależne komisje bezspornie potwierdzają rosyjską winę, nawet prezydent Władimir Putin mówi, że Rosja ma na sumieniu dopingowe grzechy, a teraz Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu dowody w wielu przypadkach uznaje za niewystarczające.

Czy oznacza to, że Rosjanie padli ofiarą spisku, czy Grigorij Rodczenkow - świadek koronny oskarżenia - to kłamca? Takie pytania są dziś uprawnione i zapewne ich zadawanie będzie stymulowane przez Moskwę.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka