Nie bać się skandalu

Gdy kilka dni temu minister Krzysztof Kwiatkowski wypowiadał się przeciw kierowaniu do prokuratury reklamy „Na kolana, psie” (na zdjęciu skejtbordzista mówi te słowa, przykładając lufę do głowy klęczącego policjanta), kierował się zapewne jedną z dwóch motywacji

Publikacja: 02.03.2010 17:08

Po pierwsze, mógł obawiać się, że atmosfera skandalu tylko pomoże twórcom reklamy w wylansowaniu ich samych i strojów, który reklamują. To ważny argument, i piszę to bez ironii.

Po drugie, mógł kierować się interesem swej partii. Znaczna część narracji PO opierała się przecież i opiera na wizji, w myśl której podstawowy front podziału w Polsce rozgranicza fajnych, młodych i awangardowych od przynudzających, starych i tradycyjnych.

Tymczasem reklamowy skejt jest nastolatkiem, policjant zaś – to starszy mężczyzna. W dodatku środowiska twórców reklamy są w większości i awangardowe, i antypisowskie. Próba represjonowania ich dzieła, eksploatującego opisaną wyżej wizję świata kojarzyłaby się bardziej z „opresywnym kaczystowskim reżimem”, niż z wizerunkiem partii, która ten reżim pokonała i chroni Polskę przed jego powrotem… To też ważny argument z punktu widzenia polityka partii rządzącej. I znów piszę to bez ironii – trudno wymagać od polityka, by nie brał pod uwagę interesu własnego ugrupowania.

Na szczęście ważniejsze okazały się kontrargumenty. Policja złożyła zawiadomienie do prokuratury.

Atmosfera skandalu często służy „artystycznym” prowokacjom, których twórcy zmierzają do przesunięcia granic akceptowalnej normy. Normy przemocy czy też – jak w tym wypadku – normy agresji i pogardy. Jeśli społeczeństwo na takie prowokacje nie reaguje, to tylko daje świadectwo, że owo przesunięcie granic już się dokonało. Interes jakiejkolwiek partii nie jest społecznie ważniejszy od położenia kresu sytuacji niebezpiecznej. Nie przesadzam. Ekranowy komunikat odkłada się w podświadomości odbiorców. Agresja i pogarda miewają bardzo konkretne rezultaty.

Nie jestem wielkim fanem policji. Ale cieszę się, że tym razem nie położyła uszu po sobie.

Po pierwsze, mógł obawiać się, że atmosfera skandalu tylko pomoże twórcom reklamy w wylansowaniu ich samych i strojów, który reklamują. To ważny argument, i piszę to bez ironii.

Po drugie, mógł kierować się interesem swej partii. Znaczna część narracji PO opierała się przecież i opiera na wizji, w myśl której podstawowy front podziału w Polsce rozgranicza fajnych, młodych i awangardowych od przynudzających, starych i tradycyjnych.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku