Naiwnością byłoby jednak sądzić, że brak dowodów podważy aksjomat o represyjności kaczystowskiego reżimu. Wyobrażenie, że ośrodki opiniotwórcze i kreatorzy poglądów spróbują wyciągnąć wnioski z rozziewu pomiędzy faktami a lansowanymi przez nich sądami, jest – niestety – łatwowiernością. Z tym większą żarliwością szukać będą kolejnych poszlak, które mają potwierdzić ich obowiązującą wykładnię. Szansą dla nich stało się oskarżenie byłego ministra Zbigniewa Ziobry o "ujawnienie tajemnic śledztwa" członkowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego i ówczesnemu szefowi partii rządzącej Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Sąd dyscyplinarny nie dopatrzył się nieprawidłowości w działaniach prokuratora, który "tajemnice" owe szefowi PiS przekazał. Nie wpłynęło to na prokuraturę, która nadal ściga byłego ministra. Sytuacja jest więc absurdalna, gdyż: albo było przestępstwem przekazanie owych danych Kaczyńskiemu, i wtedy odpowiadać winien za to również prokurator, który tego wraz z ministrem dokonał, albo nie było, i wtedy nękanie Ziobry jest oburzające. Media, z lubością donoszące o ściganiu byłego ministra, jakoś tej oczywistej sprzeczności nie dostrzegają.

Publikowane przez nas informacje potwierdzają to, co wydawało się widoczne gołym okiem i od początku. Kaczyński otrzymał ogólną wiedzę na temat zagrożeń naszego sektora energetycznego, którymi to sprawami zajmuje się Rada Bezpieczeństwa Narodowego, a wiedza o nich szefowi partii rządzącej jest niezbędna.

Były minister sprawiedliwości stał się szczególnym obiektem nagonki. Można domniemywać, że w wypadku prokuratury mamy dodatkowo do czynienia z odwetem korporacji, którą zatrząść chciał młody minister. Niestety, ma to również charakter nękania opozycji, co jest zjawiskiem szczególnie niepokojącym. Czy nowy minister sprawiedliwości będzie kontynuował tę praktykę?

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/02/03/zbrodnie-ziobry-czyli-jak-nekac-opozycje/]blog.rp.pl/wildstein[/link]