– I babkę wielkanocną piekł kiedyś – dodała.
W związku z brakiem talentu kulinarnego Nelli Rokita zaserwowała nam danie stosunkowo proste – jaja na twardo, czyli anegdotę sprzed lat: – Szliśmy Rynkiem Krakowskim z Lechem Wałęsą, we dwójkę, i on powiedział: wie pani, chciałbym mieć głowę Jana Rokity.
Interpretacja tej wypowiedzi jest trudna. Może legendarny przywódca "Solidarności" po prostu żądał ścięcia, czyli odsunięcia Jana Marii od wszelkiej władzy, przewidując, że jego zabawa w politykę wcześniej czy później źle się skończy.
Z drugiej strony przypuszczam, że to sygnał, jaki dziś wysyła żona niedoszłego premiera z Krakowa – będzie on startował w wyborach prezydenckich, bo jak inaczej rozumieć słowa, że była głowa państwa chciała mieć w charakterze swojej głowy taki łeb jak Jan Maria.
Historyczną wykładnię opowieści z Rynku Krakowskiego dał chwilę później w TVN 24 Tomasz Nałęcz: – Genialny obserwator Lech Wałęsa momentalnie zorientował się, że pani Nelli Rokita jest bezgranicznie zakochana w swoim mężu i oczywiście dobrał komplement, który kobieta łyknęła i do dzisiaj w to wierzy.