Teraz morderca, który nigdy nie okazał skruchy, będzie się budził jako wolny człowiek, a umrze jako narodowy bohater.

Szkockie władze tłumaczą, że nie miały wpływu na zachowanie Libijczyków. Można je było jednak przewidzieć, podobnie jak rozżalenie rodzin pasażerów feralnego lotu. Doprawdy trudno dociec, dlaczego ich uczucia zostały zlekceważone. Dlaczego szkoccy sędziowie nie mogli przenieść al Megrahiego do więziennego szpitala, skoro powodem jego zwolnienia był stan zdrowia? Dlaczego pozwolili mu na powrót do Libii, choć gdyby w Trypolisie skazano Szkota odpowiedzialnego za zabójstwo ponad 200 muzułmanów, to zapewne powieszono by go na centralnym placu stolicy. I wtedy też skandowałby rozradowany tłum.

Tymczasem człowiek, który – jak mówią agenci służb bezpieczeństwa – spokojnie patrzył, jak startuje samolot z bombą na pokładzie, wyszedł na wolność, bo ma raka prostaty. Dlaczego? Bo pełne współczucia szkockie władze zaczytane w książkach głoszących konieczność traktowania morderców w sposób pełen miłosierdzia stwierdziły, że ma on prawo do godnej śmierci w gronie najbliższych. Prawo, którego nie miała żadna z jego ofiar. W takich momentach można zwątpić w liberalną demokrację w europejskim wydaniu.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/przybylski/2009/08/21/haniebne-holdy-dla-terrorysty/]blog.rp.pl/przybylski[/link]