Na przykład nagłośniony pakiet antykryzysowy – czyli dopłaty dla firm, pomoc w spłacie kredytów hipotecznych dla tracących pracę i utworzona z podwyżki akcyz rezerwa solidarności społecznej. Z dopłat do kredytów skorzystało 631 osób (z 268 tys. uprawnionych), z dopłat do wynagrodzeń 63 firmy, z rezerwy zaś nikt, bo szybko została rozwiązana, a pieniądze z podniesionych na ten cel akcyz poszły na bieżącą łataninę.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/12/01/cud-prawdziwy/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Inny przykład – także z konkurencyjnego "Dziennika", aby mi nikt nie zarzucał, że zamykamy się w kręgu własnych ustaleń – to równie promowany plan "zachęcania" samorządów do przekształcania szpitali w spółki. Zamiast przewidywanych 400 zgłosiło się po obiecane bonusy raptem 15 placówek, przy czym warunki przyznania spełniły tylko trzy.
Ostatnie słowa stanowią klucz do zrozumienia całej sprawy: rządowe pomysły świetnie wyglądają na papierze, ale w praktyce wychodzi, że wyśrubowanych i skomplikowanych kryteriów spełnić nie sposób. Więc i piarowiec syty, i budżet, no, może "niecały", ale na tym akurat nie cierpi.
Wszystko to jakoś umyka uwadze gwiazd dziennikarstwa III RP skupionych na intensywnym przeżywaniu naszego wzrostu gospodarczego. Tymczasem oprócz imponującego słupka PKB warto spojrzeć na słupek długu publicznego, który rośnie kilkakrotnie szybciej. Cóż, gdyby rządził PiS, nie schodziłaby z czołówek i pierwszych stron informacja, że nasz dług rośnie o 300 milionów zł dziennie. Ale dziś sfery opiniotwórcze starają się obywateli usypiać, a nie drażnić. I dlatego nikt im nie wyjaśnia tego cudu, że im lepiej sobie radzimy z kryzysem, tym bardziej brak pieniędzy na tym więcej niezbędnych potrzeb.