Na dodatek wiarygodność porozumienia natychmiast postawiły w wątpliwość niezwykle skwapliwie cytowane przez „Gazetę Wyborczą” wypowiedzi miejskiego konserwatora zabytków, który deklarował, że nie widzi możliwości postawienia na placu przed pałacem prezydenckim żadnych nowych obiektów. Podobne deklaracje składało Biuro Ochrony Rządu, które głosiło, że żaden znak pamięci nie może powstać w tzw. strefie zero. Oliwy do ognia dolała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Prezydent Warszawy wskazywała, że miasto i tak ponosi koszty pomnika ofiar tragedii smoleńskiej na Powązkach i nie przewiduje znalezienia w budżecie dodatkowych sum na ewentualny pomnik na Krakowskim Przedmieściu.
Skoro takie sygnały wysyłało miasto, a urzędnicy prezydenta nie doprowadzili w tym czasie do jakiegoś spotkania partnerów umowy z konserwatorem zabytków i architektem miejskim – to jak można było wierzyć w dobre chęci kancelarii Komorowskiego?
Na domiar złego, wydane po wtorkowym incydencie oświadczenie – obok słusznych wyrazów ubolewania z powodu okoliczności wtorkowych wydarzeń - nadal nie zawiera w sobie żadnej wskazówki, gdzie i w jakim terminie „upamiętnienie” nastąpi. Znów zacytujmy odpowiedni fragment:
„Nadal uważamy, że tylko w drodze dialogu może zostać wypracowane trwałe rozwiązanie, będące godnym upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej, na którym nam wszystkim zależy. Ogrom tej tragedii i duchowy wymiar tamtych dni zasługują na takie upamiętnienie.” Znów bez wskazania miejsca i czasu, w jakim ma dojść do „godnego upamiętnienia”.
Jedynym pozytywnym akcentem dla osób troszczących się o znak pamięci w miejscu krzyża była wtorkowa wypowiedź abpa Nycza na portalu tvn24.pl: „Trzeba znaleźć kompromis i zagwarantować, że przed Pałacem Prezydenckim znajdzie się tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej. Inaczej będziemy skazani na taką improwizację - dodał.”
Co charakterystyczne, wypowiedzi tej nie sposób znaleźć w numerze „Gazety Wyborczej” z następnego dnia, gdzie cytowane są tylko słowa abpa Nycza „o zmarnowanej szansie na uroczyste przeniesienie krzyża i zaprzestanie jego instrumentalizacji” („Abp Nycz: będzie jeszcze jedna szansa”).