[wyimek]Jarosław Kaczyński: [link=http://www.rp.pl/artykul/519123_Czy_PiS_wolno_atakowac_bez_ograniczen_.html]Czy PiS wolno atakować bez ograniczeń[/link][/wyimek]
Jakiż może być większy dowód uznania dla publicysty, jeśli w dniu zaprzysiężenia nowego prezydenta, wkrótce po jego pierwszym orędziu, najważniejszy polityk opozycji miast skomentować słowa swego rywala, woli zająć się rozprawą z tezami dziennikarza? Powinienem się zatem cieszyć. I tak było. Tyle że moja radość nie trwała długo, gdyż rzut oka na tekst rozmowy pokazał, że o żadnej polemice, o żadnej wymianie argumentów czy o przedstawieniu racji mowy być nie może.
Zamiast tego posypały się razy i wyzwiska. Przeczytałem otóż, że napisałem "bzdury, i to bzdury wierutne, odrażające", że "z powodu oportunizmu czy radykalnego braku odwagi pewni ludzie, którzy głoszą mocno idee katolickie, a mają czasem duże kłopoty z wcielaniem ich we własnym życiu, posuwają się do bzdur, kłamstw, tego rodzaju obrzydliwości", że, ponownie, jestem "hiperoportunistą". Jak na to odpowiedzieć?
[srodtytul]***[/srodtytul]
Mógłbym posłużyć się językiem prezesa, w końcu i ja znam trochę inwektyw, ale, prawdę powiedziawszy, w wiejskich bitkach, gdzie po kolana w błocie stoi naprzeciw siebie dwóch biedaków i okładają się cepami ile wlezie, a gapie z uciechą biją brawo, nie gustuję. Jarosław Kaczyński musi sobie poszukać innego partnera do takich zmagań.