Widać ją w wypowiedziach polityków, komentatorów, widać w głosach Polaków na internetowych forach i blogach. Napięcie, już wcześniej niezwykle wysokie, wzrosło jeszcze bardziej.
Niestety, nie ma dziś w Polsce ponadpartyjnych autorytetów, liczących się postaci mogących odegrać rolę mediatorów, których głos miałby realne znaczenie i byłby wysłuchany. Nie ma ich nawet wśród ludzi Kościoła.
W tej sytuacji politycy muszą sami wziąć na swoje barki ciężar wyciszenia nastrojów. Choć wydaje się to niemożliwe – to rola dla Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Bo dziś właśnie lider rządzącej koalicji oraz lider opozycji mają największy wpływ na ton publicznej debaty.
Kiedy szef PiS mówi o kampanii nienawiści pod adresem jego ugrupowania, to mówi prawdę. Tę kampanię toczono z użyciem najbardziej brutalnych i agresywnych słów, za pomocą ostrych i niesprawiedliwych oskarżeń. Czołowy – do niedawna – polityk Platformy publicznie życzył Jarosławowi Kaczyńskiemu śmierci, a liderów jego partii to nie oburzało.
A to mogło służyć tylko rozhuśtywaniu nastrojów. Bardzo niebezpiecznemu – jak się okazało.