Semka: Imigrancki slalom Angeli Merkel

W polityce nigdy nie można niczego być pewnym. Gdy dwa tygodnie temu biuro prasowe kanclerz Angeli Merkel upubliczniło wykonane 8 października zdjęcie, na którym pani kanclerz podczas wizyty w piłkarskiej szatni gratuluje piłkarzowi kadry RFN, z pewnością zakładano, że pomoże to ocieplić jej wizerunek i pomóc w zdobyciu kilku punktów propagandowych.

Publikacja: 21.10.2010 23:40

Semka: Imigrancki slalom Angeli Merkel

Foto: AFP

Na zdjęciu pani Merkel gratuluje wygranej 3:0 nad Turcją w meczu eliminacyjnym do Euro 2012 piłkarzowi Mesutowi Ozilowi.

Czy był to przypadkowy wybór? Raczej nie. Mesut Ozil, Turek urodzony w 1988 roku w Gelsenkirchen, jest symbolem udanej asymilacji. Na dodatek gest Merkel był pośrednim komentarzem do obraźliwych dla Ozila transparentów, jakie rozwinęli niektórzy tureccy kibice uznający go za zdrajcę tureckości.

Tureccy szowiniści trafili w czuły punkt. „Kolorową drużynę” RFN, w której jest sporo imigrantów, Angela Merkel chętnie przedstawiała w trakcie piłkarskich mistrzostw w Południowej Afryce jako przykład udanej integracji.

Ale oto z pewnym opóźnieniem głos zabrał Theo Zwanziger, szef Deutscher Fussball-Bund (DFB) – niemieckiego związku piłki nożnej. Odnosząc się do wizyty pani kanclerz w szatni, Zwanziger wyraził zaniepokojenie możliwością mieszania piłki z polityką. Doszło do telefonicznej rozmowy „na szczycie” i biuro prasowe pani kanclerz ogłosiło oczyszczenie atmosfery między rządem a DSB.

„Bild” ogłosił wręcz, że pani kanclerze miała ponoć przeprosić za niestosowne składanie wizyt w szatni w towarzystwie nadwornego fotografa.

Może Pani kanclerz zabrakło wyczucia i jej pozowanie na tle półnagich piłkarzy rozdrażniło nawet szefa DFB. A może cała kontowersje wynikają z faktu, że kwestia imigrantów jest dziś w Niemczech bardzo drażliwym tematem politycznym.

Czy jednak pani kanclerz istotnie chciała zdobyć tylko wyborcze punkty fotografując się wśród piłkarzy?

Na pewno tak, ale chodziło raczej o spór wokół imigrantów – i to głównie tureckich, i muzułmańskich, którzy od chwili wydania książki Thilo Sarrazina nie przestają być tematem nr 1 niemieckiej debaty.

A linia szefowej CDU w sporze o imigrantów biegnie ostatnio zygzakami.

Gdy Theo Sarrazin zaszokował Niemców otwartym stawianiem tezy, że imigranci, szczególnie ci islamscy, są kulą u nogi dla RFN, kanclerz Merkel ostro skrytykowała autora kontrowersyjnej książki. Media przypominały jej słowa, że jest też kanclerzem tureckich imigrantów.

Ale gdy okazało się, że książka Sarrazina bije rekordy sprzedaży – jak zawsze pilnie wsłuchana w nastroje – pani Merkel uznała, że warto z kolei dać jakiś znak, iż zauważa problem imigracji.

Szefowa CDU wykonała gest pod adresem jednego z nieformalnych liderów chadeckiej prawicy Rolanda Kocha, który wydał niedawno swoją książkę ”Konservativ”. Koch zasłynął czas jakiś temu propozycją dyskusji nad ograniczeniem i zróżnicowaniem imigracji. Tezy Kocha rozwinął niedawno CSU Horst Seehoefer, który wskazał, że Turcy i muzułmanie mają największe kłopoty z asymilacja i trzeba o tym pamiętać przy prowadzeniu polityki imigracyjnej.

I wtedy dopiero rozległo się wielkie bum. Na spotkaniu Merkel z młodymi chadekami w Poczdamie, pani kanclerz ogłosiła, że marzenia o społeczeństwie multi-kultu były iluzją.

Przyznała też, że pomoc socjalna dla imigrantów znacznie obciąża system opieki socjalnej, ale jednocześnie poparła dalsze sprowadzanie wysokiej jakości fachowców jako warunek konkurencyjności niemieckiej gospodarki.

Teraz oburzyła się dla odmiany niemiecka lewica, oskarżając Merkel o basowanie Seehoferowi.

A emocje wzbudzają kolejne informacje o zderzaniu się islamskiej mentalności z życiem Niemców. Od awantury w jednej z szkół w sprawie tureckiego chłopca, który w opinii jego rodziców „z winy szkoły” zjadł kotlet wieprzowy, po islamskiego właściciela biurowca przy berlińskim Ernst-Reuter-platz który ogłosił, że wynajmować biura będzie tylko tym firmom, które nie zajmują się niczym, co byłoby sprzeczne z zasadami Koranu.

Angela Merkel zbyt szybko przechodziła ostatnio od roli pani kanclerz dla wszystkich do roli lidera prawicy, który postanowił zalegalizować pewien poziom obaw przed brakiem asymilacji imigrantów z krajów muzułmańskich.

Na dodatek pani Merkel blado wypada na tle nowego prezydenta Christiana Wulffa, który w październiku dwa razy „ukradł jej show” w kwestii imigracyjnej.

Pierwszy raz, gdy w dzień 20. rocznicy zjednoczenia ogłosił, że islam też należy do tożsamości Niemiec. Drugi raz, gdy w tym tygodniu odwiedził Turcję. Tam dla odmiany wypomniał gospodarzom, że chrześcijaństwo przynależy to dziedzictwa Turcji. Oboma wystąpieniami niedoceniany wcześniej Wulff zdyskredytował Angelę Merkel.

A pani kanclerz nie może sobie pozwolić na dalsze błędy. Media już spekulują czy aby nie czas już na zmianę w obozie chadecji. Wschodząca gwiazda jest Karl-Theodor zu Guttenberg, minister obrony z CSU, który w sondażach popularności bije na głowę blednącą ostatnio Merkel.

Guttenberg jest zręczny i trudno go nie zauważać. Niedawno na łamach FAZ zamieścił tekst, wyrażający nadzieje na pozytywny przebieg integracji i przestrzegający przed przemocą, która zawsze rodzi się ze słów. Można to było odebrać jako ostrzeżenie przed książką Sarazzina.

Arystokrata Guttenberg wie, jak ukłonić się poprawności politycznej, nie tracąc jednocześnie poparcia prawicowych wyborców. A Merkel próbując tonu szczerości o „multi-kulti” wypada z roli i ściąga na siebie gromy lewicy.

Tak wyglądać mogą pierwsze objawy utraty politycznej zręczności.

„BuergerKoenig” – obywatelski król, jak nazywa Guttenberga „Spiegel”, ma coś co imponuje wyjątkowo wielu Niemcom. Jeśli CDU słabo wypadnie w landowych wyborach w Badenii-Wirttenbergii, spór o sukcesję po pani kanclerz wybuchnie z całą siłą. Czy mistrzyni przetrwania z dawnej NRD wytrzyma i tę próbę?

Póki co „Stern” - wyczuwając przejęcie Niemców dyskusją o imigrantach - używa wizerunku pani kanclerz do swoich reklam. Napis brzmi: „Informujemy z tych miejsc, gdzie kobiety nie mają nic do gadania i z tych, gdzie to kobiety nadają ton”. Czyżby „Sternowi” chodziło o jeden i ten sam kraj – Niemcy?

Na zdjęciu pani Merkel gratuluje wygranej 3:0 nad Turcją w meczu eliminacyjnym do Euro 2012 piłkarzowi Mesutowi Ozilowi.

Czy był to przypadkowy wybór? Raczej nie. Mesut Ozil, Turek urodzony w 1988 roku w Gelsenkirchen, jest symbolem udanej asymilacji. Na dodatek gest Merkel był pośrednim komentarzem do obraźliwych dla Ozila transparentów, jakie rozwinęli niektórzy tureccy kibice uznający go za zdrajcę tureckości.

Pozostało 93% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka