Reklama

Gursztyn: Kolacja z Kaczyńskim

Jarosław Kaczyński na zakupach, Kaczyński w „Rzeczpospolitej", „Gazecie Wyborczej, „Wprost", teraz wreszcie w Internecie – na Salon24.pl. Można by tu przypomnieć stary dowcip o tym, że strach otworzyć lodówkę.

Aktualizacja: 01.04.2011 14:35 Publikacja: 01.04.2011 14:27

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

To jednak oklepany żart i dziś da się go odnieść do wszystkich. Także do głównego przeciwnika prezesa PiS, czyli Donalda Tuska. Szef rządu także po wielu miesiącach nieobecności w mediach przeżywa okres medialnego pobudzenia.

Jest wiele powodów wiosennej aktywności obu liderów. Cel za to jest jeden – to owa słynna polaryzacja sceny politycznej. Takie zawłaszczenie debaty, aby wyborcom nie przyszło do głowy, że jest jeszcze ktoś inny poza Kaczyńskim i Tuskiem. Trzeba przyznać, że ostatnie tygodnie są dowodem na to, że to skuteczna metoda.

Czwartkowa debata z udziałem Jarosława Kaczyńskiego na blogu Salon24 jest już porównywana przez internautów do „Śniadania mistrzów" z Donaldem Tuskiem w TVN24. Porównanie błyskotliwe, ale jest więcej różnic niż podobieństw. Oczywiście Tusk miał większą widownię niż Kaczyński. Miał też łatwiejszych przeciwników (co jest szkodą dla debaty, niezależnie od tego, że dobrze się stało iż premier znalazł czas na tego typu spotkanie).

Prezes PiS odpowiadał na pytania prowadzącego debatę Igora Janke, prof. Jadwigi Staniszkis, prof. Wojciecha Sadurskiego, Rafała Ziemkiewicza, blogera Pawła Rybickiego, oraz internautów. Padł zarzut – np. na portalu gazeta.pl (z pewnością tamtejsi autorzy zapisu debaty są przekonani, że stworzyli wzorzec dziennikarskiego obiektywizmu) – iż Kaczyński znalazł się w przyjaznym otoczeniu. Oraz, że jedynie Sadurski był prawdziwą wobec niego opozycją (ale warto też wiedzieć, że obaj panowie są kolegami ze studiów).

Autorzy „Wyborczej" i ich internetowi sojusznicy zapewne nie czytali „Michnikowszczyzny" Ziemkiewicza (książka nie jest jeszcze prohibitem, więc ciągle jest szansa na jej lekturę). Zatem nie wiedzą, co autor pisał w niej o Kaczyńskim. A pisał to gdzieś jesienią 2006, więc u szczytu potęgi Kaczyńskiego. W każdym razie były to określenia, po których prezes PiS wyjątkowo źle wyrażał się o Ziemkiewiczu. Zatem – dla wtajemniczonych – było zaskoczeniem, że Kaczyński nie miał nic przeciw rozmowie z tym publicystą.

Reklama
Reklama

Tyle tej dygresji (choć należy dodać, że różne pretensje Kaczyński miewał też do prof. Staniszkis i Jankego). W każdym razie – w porównaniu ze „śniadaniowymi" celebrytami zawodnicy Kaczyńskiego byli o niebo bardziej kompetentni. Na pewno nie byli dla niego „śniadaniową" bułką z masłem (ściślej – kolacyjną, bo debata odbyła się wieczorem).

Najgłośniejszym echem odbiły się kolejne opinie Kaczyńskiego na temat PO i jej lidera. Właściwie nie wiadomo dlaczego, bo Kaczyński mówi to samo od dawna. Widać, że media i opinia publiczna lubi tym się ekscytować.

A dużo ciekawsze było kilka deklaracji prezesa PiS – że jest za likwidacją NFZ, budową elektrowni atomowej, oraz tym, że najprawdopodobniej Antoni Macierewicz nie będzie nikim ważnym w PiS-owskim rządzie po ewentualnym zwycięstwie. Gdy dodamy do tego słowa o tym, że gabinet cieni nie ma sensu, to można pomyśleć, że prezes PiS jest otwarty na wszystkie możliwe warianty. Łącznie z najbardziej zaskakującymi. Bo celem – wróćmy do początku naszych rozważań – jest zadanie możliwie bolesnego ciosu głównemu przeciwnikowi. A jest nim wyłącznie Platforma.

Komentarze
Michał Płociński: Zamach stanu i sfałszowane wybory, czyli rekonstrukcja rządu przegrywa ze spiskami
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Reklama
Reklama