Gursztyn: Platformo ma, tyle razy we krwi skąpana

Proszę o wybaczenie za to, że trawestuję słowa smutnej pieśni z czasów stanu wojennego. Nie zamierzam z niej drwić

Aktualizacja: 04.05.2011 16:26 Publikacja: 04.05.2011 16:21

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Jej słowa przypomniały mi się, gdy przeczytałem tekst Haliny Flis-Kuczyńskiej "Niech słowu odpowie słowo" ("Rz", 4 maja 2011). Wtedy, gdy czytałem tam o wszystkich opresjach i krzywdach, które dziś znoszą wyborcy Platformy Obywatelskiej.

Tekst pani Flis-Kuczyńskiej to polemika z moim tekstem, gdzie wytknąłem tzw. salonowi chęć przyduszenia PiS-u i sympatyzujących z nim środowisk metodami administracyjnymi - głównie za pomocą prokuratury. Wyliczyłem tam ileś głosów - w tym artykuł Flis-Kuczyńskiej - których autorzy popierali np. składanie doniesień o popełnieniu przestępstw przez uczestników PiS-owskich manifestacji. Ze szczególnym uwzględnieniem Jarosława Kaczyńskiego.

Odpowiedź Flis-Kuczyńskiej da sprowadzić się do kilku haseł: Jarosław Kaczyński jest kryptofaszystą, jego brat był złym i głupim prezydentem, a wyborcy Platformy są ofiarami niezwykle brutalnej agresji ze strony popleczników demonicznych bliźniaków.

Ja zaś krytykując postulaty, by wziąć za twarz rozzuchwalonych kaczystów niewiele - według Flis-Kuczyńskiej - zrozumiałem. Na dodatek, jak ona twierdzi, byłem rozgniewany pisząc swój artykuł. Przy tym ostatnim chwilę bym się zatrzymał, bo nie wiem skąd autorka - z którą na oczy się nie widzieliśmy - mogła rozpoznać mój stan emocjonalny. Czepiam się tego szczegółu, bo to pokazuje na jakim poziomie odbywa się w Polsce polemika.

Nie, teraz na pewno nie jestem rozgniewany (wtedy też nie byłem). Jestem załamany. Z oskarżaniem Jarosława Kaczyńskiego o faszyzm nie chce mi się już polemizować. Bo po co? "Kaczor" ma być zniszczony i każda metoda będzie tu dobra.

Ale Flis-Kuczyńska podaje też powody dlaczego śp. prezydent nie zasłużył na pomnik. Pierwszy jest taki, że Lech Kaczyński spowodował katastrofę smoleńską. W 2008 r. zrugał pilota, który nie chciał lecieć do Tbilisi. "Co się dziwić, że przy kolejnym locie młodszy stażem pilot takiej odwagi już nie wykazał, próbował lądować we mgle, i mamy katastrofę smoleńską" - pisze Flis-Kuczyńska. To samo mówi Janusz Palikot i piszą anonimowi internauci, ci którzy wyznają teorię "ląduj dziadu!". Pani Halino, śmielej! To był zamach. Przygotowali go obaj bracia Kaczyńscy, rozpylając mgłę i hel, aby skompromitować przywódców Platformy Obywatelskiej. Te faszyzujące osobowości są przecież do tego zdolne.

Drugi powód dotyczy kiepskiego wykształcenia śp. prof. dr. hab. Lecha Kaczyńskiego. "Czy jest powodem do chwały, że starając się o najwyższy urząd w państwie, nie nauczył się jakiegokolwiek obcego języka" - zadaje pytanie Flis-Kuczyńska. A co lingwistycznym darem i formalnym wykształceniem Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Komorowskiego? Czy Donalda Tuska, który startując w 2005 roku, czyli wraz z Kaczyńskim, nie dukał nawet w najbardziej simple English. A co z Aleksandrem Kwaśniewskim, który wprawdzie dobrze mówi po angielsku, ale jakoś nie udało mu się zdobyć tytułu magistra?

Czy autorka będzie wobec nich równie wymagająca? Wątpię i nawet nie ma co tego oczekiwać.

"Nie dajmy sobie jednak odebrać prawa głosu. Ci, którzy tak jak ja głosowali na Platformę, oczekują od niej reakcji na agresję PiS. Niech na wszystkie słowne ataki odpowie poważnym słowem" - tak kończy się tekst Haliny Flis-Kuczyńskiej.

Żyjemy w domu wariatów. Premierem jest lider PO, marszałkowie Sejmu i Senatu to też PO, prezydent wywodzi się z PO. Prezes TVP do niedawna był urzędnikiem u platformerskiego ministra kultury. W dwóch pozostałych telewizyjnych stacjach rządzą - jeśli poważnie traktować Andrzeja Wajdę - przyjaciele PO. Prawie sto procent komentarzy w mediach koncernu Agora dotyczy podłości Kaczyńskiego i jego partii. Didżeje komercyjnych stacji radiowych bez przerwy żartują przecież nie z Tuska i Komorowskiego, ale z kota Alika i jego pana. A Flis-Kuczyńska opublikowała swoją skargę na antyplatformerską opresję w rzekomo antyrządowej "Rzeczpospolitej".

Czegóż Pani chce więcej?

Jej słowa przypomniały mi się, gdy przeczytałem tekst Haliny Flis-Kuczyńskiej "Niech słowu odpowie słowo" ("Rz", 4 maja 2011). Wtedy, gdy czytałem tam o wszystkich opresjach i krzywdach, które dziś znoszą wyborcy Platformy Obywatelskiej.

Tekst pani Flis-Kuczyńskiej to polemika z moim tekstem, gdzie wytknąłem tzw. salonowi chęć przyduszenia PiS-u i sympatyzujących z nim środowisk metodami administracyjnymi - głównie za pomocą prokuratury. Wyliczyłem tam ileś głosów - w tym artykuł Flis-Kuczyńskiej - których autorzy popierali np. składanie doniesień o popełnieniu przestępstw przez uczestników PiS-owskich manifestacji. Ze szczególnym uwzględnieniem Jarosława Kaczyńskiego.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka