Dlaczego ludzie PO utrudniają pracę NIK

Przez wiele miesięcy po tragedii smoleńskiej politycy związani z Platformą i wspierający ją eksperci straszyli nas, że w tegorocznej kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość będzie brutalnie grać sprawą katastrofy

Publikacja: 25.07.2011 03:46

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Rzeczpospolita

Na razie jednak nic na to nie wskazuje. U progu kampanii partia Jarosława Kaczyńskiego kwestię smoleńską podejmuje w sposób dość delikatny. Biała księga Antoniego Macierewicza nie tylko została ogłoszona na długo przed wyborami, ale też była pozbawiona nazbyt radykalnych konkluzji. Również dotychczasowa „kampania informacyjna" PiS na billboardach i w telewizji omija kwestię katastrofy z daleka.

Wiele natomiast wskazuje na to, że sprawą smoleńską od dłuższego czasu gra rząd Tuska. Świadczyć o tym może wielotygodniowe przetrzymywanie raportu Millera przez szefa rządu. Podobno tak długo trwa tłumaczenie dokumentu na rosyjski i angielski, jednak w naturalny sposób muszą rodzić się podejrzenia, że albo podlega on politycznym retuszom, albo szuka się momentu publikacji najwygodniejszego dla rządzących.

Takie podejrzenia stają się bardziej uzasadnione w kontekście ujawnionych dziś przez „Rzeczpospolitą" działań urzędników Kancelarii Premiera. Okazało się, że utrudniali oni Najwyższej Izbie Kontroli badanie, jak organizowano wyjazdy zagraniczne i zapewniano bezpieczeństwo najwyższym przedstawicielom RP w latach 2005 – 2010. Współpracownicy Donalda Tuska opóźniali przesyłanie do NIK dokumentów, jakich domagali się kontrolerzy, a wiele informacji, które trafiały do izby, okazało się niezgodnych z prawdą.

Chciałoby się wierzyć, że to „tylko" wyraz nieufności do NIK, ostatniej w Polsce instytucji patrzącej władzy na ręce, która nie została przejęta przez ludzi Platformy. Niestety, zachowanie współpracowników Tuska, którzy gorliwie starają się o jak najszybszy wgląd do akt niezakończonej jeszcze kontroli, może budzić podejrzenia, że jej wyników się obawiają i chcieliby na nie wpłynąć.

 

Na razie jednak nic na to nie wskazuje. U progu kampanii partia Jarosława Kaczyńskiego kwestię smoleńską podejmuje w sposób dość delikatny. Biała księga Antoniego Macierewicza nie tylko została ogłoszona na długo przed wyborami, ale też była pozbawiona nazbyt radykalnych konkluzji. Również dotychczasowa „kampania informacyjna" PiS na billboardach i w telewizji omija kwestię katastrofy z daleka.

Wiele natomiast wskazuje na to, że sprawą smoleńską od dłuższego czasu gra rząd Tuska. Świadczyć o tym może wielotygodniowe przetrzymywanie raportu Millera przez szefa rządu. Podobno tak długo trwa tłumaczenie dokumentu na rosyjski i angielski, jednak w naturalny sposób muszą rodzić się podejrzenia, że albo podlega on politycznym retuszom, albo szuka się momentu publikacji najwygodniejszego dla rządzących.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne