Nic nie wskazuje, aby pierwsza grupa państw zrezygnowała z tego narzędzia kontroli społecznej nad władzą. Zaś jeśli dojdzie do zdemokratyzowania państw z drugiej grupy z pewnością pojawi się tam propozycja wpisania do systemu politycznego wymienionej instytucji.
Niby są to oczywistości, ale nie dla zauważalnej grupy pracowników medialnych, ze szczególnym uwzględnieniem pewnej pani w sile wieku, którzy za każdym razem mówią, że „komisje nie mają sensu". I najlepiej tę instytucję całkowicie wykasować z naszego systemu. Łatwą złośliwością – ale czasem można pozwolić sobie na drobne przyjemności – jest uwaga, że świadczy to o tym, do którego systemu jest bliżej przeciwnikom parlamentarnym komisjom śledczym.
Słyszymy, że komisje nie mają sensu, bo nic nie wyjaśniają. I służą walce politycznej. Co do tego drugiego, powinniśmy skasować też wolne wybory, bo i one służą walce politycznej. Zaś co do pierwszego: naprawdę nic nie wyjaśniają? To dlaczego rekordową widownię miały zeznania panów Michnika czy Rywina. Albo zupełnie niedawno posiedzenia komisji hazardowej. Nawet, gdy ktoś kręcił to i tak opinia publiczna dostawała solidną lekcję wychowania obywatelskiego.
Zarzut, że dochodziło tam do pyskówek i retorycznych popisów także jest niepoważny. Bo wystarczy raz czy drugi pójść do sądu, bo zobaczyć to samo. Czy jest ktoś kto chce całkowicie zlikwidować sądy?
No i wreszcie ostatnia rzecz. Rytuał zawsze jest ten sam: opozycja głośno domaga się powołania komisji, zaś rządzący twardo odmawiają. Lub, gdy już się nie da – jak w przypadku afery hazardowej – sabotują jej prace. Czy po obu stronach są idioci, którzy nie wiedzą, co czynią? Wiemy wszyscy doskonale, że jedni i drudzy są świadomi szans i zagrożeń. Postępują całkowicie racjonalnie, przy okazji mimowolnie składając hołd tej ważnej zdobyczy prawdziwej demokracji.