Reklama

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w czasie wojny

Wicepremier Tomasz Siemoniak wywiadem udzielonym „Rz" wywołał sporo zamieszania, krytykując francuskie gry zbrojeniowe z Rosją ?i chwaląc Amerykę jako najpewniejszego sojusznika.

Publikacja: 01.10.2014 02:00

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Ale my możemy się tylko dziwić, że Francuzi są zdziwieni. Że zaskakuje ich, iż sprzedaż Rosji supernowoczesnej broni, którą może ona zaatakować swoich zachodnich sąsiadów, utrudni im sprzedaż innej supernowoczesnej broni. Tym razem Polsce, czyli jednemu z tych właśnie zagrożonych zachodnich sąsiadów. Zwłaszcza w czasie, gdy atak Rosji nie jest już wyłącznie wspomnieniem ?z podręczników historii.

Francuzi uświadomili sobie, że mogą stracić prawie 6 miliardów euro, przegrywając w Polsce przetarg stulecia na obronę powietrzną, bo nie zachowali się jak prawdziwy sojusznik, chcąc zarobić od arcywroga – Rosji – na okrętach desantowych Mistral.

Na razie mistrale jeszcze nie popłynęły do rosyjskich portów. Jeżeli popłyną, to pewnie także na okupowany Krym, do Sewastopola, który dał imię jednemu z okrętów i nadał ponurą symbolikę francuskim grom.

Paryż kluczy w tej sprawie niemiłosiernie – Francois Hollande robi przyjemność Polsce, ogłaszając w przeddzień szczytu NATO zawieszenie kontraktu, ale poza tym wszystko idzie zgodnie z planem, rosyjscy marynarze już we Francji ćwiczą i czekają na odwieszenie kontraktu przez francuskiego prezydenta.

W czasie prawdziwej wojny przysłowia typu „pokorne cielę dwie matki ssie" czy „Panu Bogu świeczkę, ?a diabłu ogarek" się nie sprawdzają. W przeciwieństwie do tego o prawdziwych przyjaciołach i biedzie. ?I Francja powinna teraz się ?o tym boleśnie przekonać.

Reklama
Reklama

Zapewne nie zrozumiała znaczenia wojny wywołanej przez Rosję na Ukrainie. ?Nie wyczuła, że na wschodzie Europy obawy przed agresją i próbą zmiany granic są podstawowym problemem, ?z którymi muszą się zmierzyć tutejsi politycy. A ci w Polsce, tak się złożyło, podejmą niebawem decyzję o wielkich kontraktach zbrojeniowych.

Francuska oferta obrony powietrznej pod względem technicznym jest zapewne równie dobra jak konkurencyjna – amerykańska. Obie propozycje różnią się jednak politycznie. Za jedną z nich stoi bowiem państwo, które nie tylko nie widzi nic złego ?w dozbrajaniu wrogów, ale też ma na sumieniu zdradę sojuszników w przeszłości.

Ale my możemy się tylko dziwić, że Francuzi są zdziwieni. Że zaskakuje ich, iż sprzedaż Rosji supernowoczesnej broni, którą może ona zaatakować swoich zachodnich sąsiadów, utrudni im sprzedaż innej supernowoczesnej broni. Tym razem Polsce, czyli jednemu z tych właśnie zagrożonych zachodnich sąsiadów. Zwłaszcza w czasie, gdy atak Rosji nie jest już wyłącznie wspomnieniem ?z podręczników historii.

Francuzi uświadomili sobie, że mogą stracić prawie 6 miliardów euro, przegrywając w Polsce przetarg stulecia na obronę powietrzną, bo nie zachowali się jak prawdziwy sojusznik, chcąc zarobić od arcywroga – Rosji – na okrętach desantowych Mistral.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Najgorsza jesień Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Prezydent podniósł na duchu Polaków na Białorusi
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mojsza jedność, czyli jak Karol Nawrocki przypomniał, co nas dzieli
Komentarze
Marsz Niepodległości: Ja Polak, ja łachmyta
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Komentarze
Bogusław Chrabota: O mądry patriotyzm
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama