Wcześniej już separatyści ogłosili niepodległość – od Ukrainy. Wraz z niedzielnym głosowaniem stanęli w jednym szeregu z Abchazją, Osetią Południową i Naddniestrzem.
Liderzy tych trzech marionetkowych republik z pomocą rosyjskiej armii wybrali sami siebie jeszcze na początku lat 90. A teraz lewitują one gdzieś poza normalnym światem, jako państwa nieuznawane – czarne dziury systemu stosunków międzynarodowych. Rosja ich dziś nie chce, mimo że sama je stworzyła. I mimo że co pewien czas składają one uroczyste deklaracje, w których ogłaszają chęć znalezienia się w jej granicach.
Niewielkie terytoria jakoś więc funkcjonują już od 20 lat z dala od wszystkich, żyjąc z kontrabandy i rozlokowanych tam rosyjskich garnizonów.
Na drugim biegunie znajduje się Krym, po prostu zdobyty przez Rosję i włączony do jej terytorium.
Teraz pojawił się rosyjski Donbas. Co zrobi Rosja? Już wcześniej zapowiedziała, że uzna wybory – a więc i deklaracje niepodległości, przyjęte wcześniej przez separatystów.