Jeden z hierarchów polskiego Kościoła, którego przed kilkoma laty oskarżano o zbytnie angażowanie się w politykę, tłumaczył mi niedawno, że jego związek z osobami pretendującymi do budowy w Polsce partii chadeckiej miał na celu uzmysłowieni im, że prawdziwie chrześcijańską formację da się jedynie zbudować na trwałym fundamencie moralnym i etycznym. Ten zaś powstanie tylko wówczas jeśli do działalności politycznej, politycy dołożą comiesięczne dni skupienia, rekolekcje, modlitwę. Innymi słowy jeśli w praktyce zastosują zasady ewangeliczne. Ów biskup dał sobie spokój, gdy politycy powiedzieli mu wprost: „Ewangelia jest ważna, ale polityka to gra, w której by przeżyć trzeba się układać i w związku z tym czasem o słowach Chrystusa trzeba zapomnieć".
Przypomniałem sobie tę rozmowę w sobotę, gdy afera trójki posłów PiS wchodziła w decydującą fazę. Sięgnąłem po ewangelię z tego dnia. Święty Łukasz przytaczał takie słowa Jezusa, którym przysłuchiwali się faryzeusze: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie". I dalej także słowa o tym, że nie można jednocześnie służyć Bogu i mamonie. A na zakończenie bezpośrednio do faryzeuszy: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca". Jezus w kilku zaledwie zdaniach wypowiedzianych ponad dwa tysiące lat temu skomentował współczesne nam wydarzenie.
Pomyślałem, że to przypadek. Ale w niedzielę usłyszałem przypowieść o dziesięciu pannach: pięciu roztropnych, które na przyjście Oblubieńca zaopatrzyły się w lampy i oliwę oraz pięciu nieroztropnych, które wprawdzie lampy miały, ale oliwy już nie. Konkluzja przypowieści brzmiała: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
Wiedziony ciekawością otworzyłem Biblię także w poniedziałek, gdy PiS usuwało ze swoich szeregów trójkę globtroterów. Ze zdziwienia przecierałem oczy kiedy czytałem słowa Jezusa: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przechodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych".
Postanowiłem z moim eksperymentem wyjść nieco do przodu. Otworzyłem czytania na najbliższą niedzielę – dzień wyborów. A tam św. Mateusz przytacza przypowieść Jezusa o talentach, gdy pan rozlicza swoje sługi z powierzonego im mienia. Dwaj pomnożyli jego majątek lecz jeden zakopał otrzymany talent w ziemi i gdy pan wrócił oddał mu dokładnie tyle ile dostał. Pan zaś skwitował jego postępowanie słowami: Każdemu [...] kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma".