Donald Tusk nie chce dalszej konfrontacji z internautami protestującymi przeciw umowie ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement). W piątek zapowiedział, że w poniedziałek ruszy otwarta debata w sprawie spornego traktatu międzynarodowego, który dotyczy ochrony własności intelektualnej. Zdaniem części internautów ograniczy ona dostęp i wolność słowa w Internecie. – Stwierdził, że awantura o ACTA odbija się negatywnie nie tylko na wizerunku rządu, ale i na jego własnym. Zwyczajnie przejrzał sondaże – mówi dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Według niego zmiana frontu nie poprawi wyników sondażowych Tuska. – Mleko się rozlało – uważa politolog.
Premier na poniedziałek zaprosił przedstawicieli środowisk twórczych, nadawców, producentów filmowych i telewizyjnych. Debata ma być transmitowana online. Premier podkreśla, że w debacie w sprawie ACTA uczestniczyć będą także m.in. główny inspektor ochrony danych osobowych czy rzecznik praw obywatelskich.
– Podjąłem decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji ACTA – oświadczył Donald Tusk i dodał, że potrzebne są szerokie konsultacje i analiza umowy.
ACTA i tak obowiązuje
Prawnicy uważają jednak, że decyzja premiera Tuska o zawieszeniu ratyfikacji traktatu ACTA ma niewielkie znaczenie dla losów tej umowy. Większe miałoby pewnie wycofanie poparcia dla niej w Parlamencie Europejskim.
Po ratyfikacji ACTA przez PE przepisy tego porozumienia – poza karnymi – będą musiały przyjąć wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej.