Sprawa łyżwiarki Kamili Walijewej: Czy to porażka systemu antydopingowego

Kilkunastu łyżwiarzy wciąż czeka na medale igrzysk olimpijskich w Pekinie, bo Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) nie wie, czy i jak ukarać Rosjankę Kamilę Walijewą.

Aktualizacja: 09.11.2023 06:28 Publikacja: 08.11.2023 12:55

Kamiła Walijewa

Kamiła Walijewa

Foto: PAP/Peter Kneffel

Sędziowie zebrali się w jej sprawie, aby podjąć decyzję, blisko 600 dni po zakończeniu olimpijskiej rywalizacji, ale wyroku wciąż nie ma. Kolejną próbę juryści z Lozanny podejmą w najbliższych dniach. Niezależnie od rezultatu wielu już dziś mówi o porażce systemu - także antydopingowego.

Walijewa była pierwszoplanową postacią największego skandalu ubiegłorocznych igrzysk w Pekinie. Dzień po tym, jak 15-letnia wówczas łyżwiarka pomogła swojej reprezentacji zdobyć złoto w konkursie drużynowym, okazało się, że miała pozytywny wynik testu dopingowego z próbki, którą pobrano od niej kilka tygodni wcześniej podczas mistrzostw kraju.

Wyniki badania dostała późno, więc CAS pozwolił jej jeszcze na udział w konkursie indywidualnym, ale młoda zawodniczka ugięła się pod ciężarem oskarżeń oraz presji i zajęła czwarte miejsce. Nie pomogły przesłuchania, a zapewne także chłodne podejście wymagającej trenerki Eteri Tutberidze.

Co wykryto w organizmie Kamili Walijewej

Zakazana w zawodowym sporcie trimetazydyna, którą wykryto w jej organizmie - wspomaga układ krążenia oraz przyspiesza regenerację, ma działanie podobne do meldonium - jest także środkiem stosowanym przy chorobie niedokrwiennej serca, więc Rosjanie tłumaczyli, że zawodniczka zakazaną substancję przyjęła nieświadomie, bo zawierał ją lek na dusznicę, który stosował dziadek Walijewej.

Dziś Tutberidze rozwija linię obrony, bo podczas wywiadu dla kanału Comment Show wspomina, że w trakcie mistrzostw Rosji jej łyżwiarka jadła także lody, które dostała od wolontariuszy, a jeden z masażystów zaparzył jej herbatę. - To wszystko, co się wydarzyło, bardzo ją zmieniło. Dziś już nikomu nie ufa i niczemu nie wierzy - mówi.

Panel Dyscyplinarny Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) sprawę osądził dopiero rok później i właściwie uniewinnił zawodniczkę - anulował jedynie jej wyniki z mistrzostw kraju, a nie igrzysk - zauważając, że przepisy złamano, ale nie można jej w tej sytuacji przypisać „winy ani niedbałości”.

Walijewa w momencie przewinienia była nieletnia, a pracowała z ludźmi zdolnymi dla sukcesu poświęcić niemal wszystko. Lista łyżwiarek, które sięgały z Tutberidze po medale wielkich imprez, jest równie długa jak ta, którym trenerka nazywana „Królową lodu” złamała kariery, a lekarz Filipp Szwecki był zawieszony za podawanie nieautoryzowanych wlewów dożylnych rosyjskim wioślarzom.

Szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka domaga się dla Rosjanki czteroletniej dyskwalifikacji oraz anulowania wyników osiągniętych po 25 grudnia 2021 roku, a więc także tych z Pekinu

Niewykluczone, że młoda łyżwiarka to jedynie ofiara systemu oraz związanych z nim ludzi. Pokrzywdzonych jest jednak znacznie więcej, bo medali za konkurs drużynowy nie dostał nikt. Wyroku wypatrują nie tylko Rosjanie, ale także Amerykanie, Japończycy oraz Kanadyjczycy.

Sprawa trwa, bo od decyzji uniewinniającej odwołali się wszyscy zainteresowani: RUSADA (Panel Dyscyplinarny jest od niej niezależny), Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) oraz Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Jej szef Witold Bańka domaga się dla Rosjanki czteroletniej dyskwalifikacji oraz anulowania wyników osiągniętych po 25 grudnia 2021 roku, a więc także tych z Pekinu.

Przesłuchania, do których doszło na początku października, utajniono. Prośbę amerykańskich łyżwiarzy, którzy chcieli przylecieć do Lozanny, CAS odrzucił. Sama Walijewa zeznawała zdalnie. Niepokój towarzyszył wszystkim stronom.

Czytaj więcej

Kamila Walijewa niewinna. Nawet Rosjanie rozważają apelację

- Jurysdykcja w świecie sportu przechodzi negatywne zmiany i coraz mniej można liczyć na uczciwość CAS-u - uważa szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC) Stanisław Pozdniakow. - Wydanie wyroku się opóźnia, sportowcy nie mogą doczekać sprawiedliwości. Widać, jak wszyscy kłaniają się Rosji - odpowiada w rozmowie ze „Sportschau” szef stowarzyszenia Global Athlete Rob Koehler.

Szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travis Tygart, który próbuje walczyć z WADA o rząd dusz w świecie antydopingu, przekonywał, że rozprawa to szansa na „odbudowę zaufania do globalnego systemu dopingowego”, ale utajnienie przesłuchań uznał za rozczarowujące.

Kiedy może zapaść wyrok w sprawie Kamili Walijewej

- Moja pusta gablota na medale to dowód na klęskę systemu. Ceremonia dekoracji - gdy wreszcie do niej dojdzie - będzie symbolem porażki MKOl, CAS, RUSADA oraz wszystkich pozostałych administratorów świata sportu. Sprawiedliwość spóźniona jest brakiem sprawiedliwości - uważa Amerykanin Vincent Zhou, czyli aktualnie wicemistrz olimpijski z Pekinu.

- Kilkunastu sportowców, którzy na pewno byli „czyści”, wciąż czeka na medale. Zachowaliśmy z szacunkiem ciszę, ale to wszystko jest niezwykle frustrujące - mówił niedawno Associated Press jego kolega z drużyny Evan Bates.

Kolejne przesłuchania odbędą się 9 i 10 listopada. To oznacza, że najlepsi łyżwiarze igrzysk w Pekinie na swoje medale jeszcze poczekają - może nawet do drugiej rocznicy dnia, w którym je wywalczyli

Pamiętać należy, że - choć Walijewej grozi dyskwalifikacja - nie oznacza to automatycznej relokacji medali. Specjaliści od prawa sportowego przypominają, że zdarzały się już sprawy, w których CAS określał datę początku dyskwalifikacji na dzień wydania orzeczenia, a nie naruszenia przepisów. Istotne jest także to, że mówimy o rywalizacji drużynowej, a nie indywidualnej.

Decyzja CAS jest wiążąca, stronom niezadowolonym z rozstrzygnięcia przysługuje jedynie kasacja do Szwajcarskiego Sądu Federalnego, ale z powodu naruszeń formalnych, a nie merytorycznej strony rozstrzygnięcia. Ostatnią deską ratunku mógłby być Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Stawką są nie tylko medale, ale także wiarygodność systemu. Nie brakuje głosów, że w tym przypadku już przewlekłość postępowania podaje go w wątpliwość, a może wręcz kompromituje. Kolejne przesłuchania odbędą się 9 i 10 listopada. To oznacza, że najlepsi łyżwiarze igrzysk w Pekinie na swoje medale jeszcze poczekają - może nawet do drugiej rocznicy dnia, w którym je wywalczyli.

Sędziowie zebrali się w jej sprawie, aby podjąć decyzję, blisko 600 dni po zakończeniu olimpijskiej rywalizacji, ale wyroku wciąż nie ma. Kolejną próbę juryści z Lozanny podejmą w najbliższych dniach. Niezależnie od rezultatu wielu już dziś mówi o porażce systemu - także antydopingowego.

Walijewa była pierwszoplanową postacią największego skandalu ubiegłorocznych igrzysk w Pekinie. Dzień po tym, jak 15-letnia wówczas łyżwiarka pomogła swojej reprezentacji zdobyć złoto w konkursie drużynowym, okazało się, że miała pozytywny wynik testu dopingowego z próbki, którą pobrano od niej kilka tygodni wcześniej podczas mistrzostw kraju.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sporty zimowe
Kamila Walijewa wróciła. Odwołują się nawet Rosjanie
Sporty zimowe
Kamila Walijewa jeszcze niewinna. Batalia się zaczyna
Sporty zimowe
Kamila Walijewa niewinna. Nawet Rosjanie rozważają apelację
Sport
Sąd nad Kamilą Walijewą. WADA idzie do Lozanny
Sporty zimowe
Doping u Kamili Walijewej. Był skandal i jest cisza
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?