Pociąg do złota w tunelu

Wiadomością o niemieckim pociągu ze skarbami w Wałbrzychu zajęły się polskie władze i światowe media.

Aktualizacja: 01.09.2015 06:59 Publikacja: 31.08.2015 20:52

Skarby zrabowane przez SS, zdeponowane w kopalni soli w Merkers w Niemczech

Skarby zrabowane przez SS, zdeponowane w kopalni soli w Merkers w Niemczech

Foto: AFP

Gdy dwaj ludzie powiadomili władze Wałbrzycha o znalezieniu pociągu ze skarbami ukrytego przez hitlerowców pod koniec II wojny, żądając 10 proc. wartości jako znaleźnego, początkowo wydawało się, że jest to wiadomość typowa dla sezonu ogórkowego.

Jednak sprawa jest bezprecedensowa, dotychczas w Polsce największymi obiektami, jakie zgłaszali odkrywcy, były auta, czołgi z okresu II wojny, wraki samolotów czy działa. Tym razem chodzi o cały pociąg. W imieniu odkrywców, Polaka i Niemca, którzy pozostają anonimowi, zawiadomienie sformułowała kancelaria prawna.

Sprawa została przekazana ministerstwom: Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Obrony Narodowej, Skarbu Państwa i Finansów. Wojewoda dolnośląski Tomasz Smolarz powołał sztab kryzysowy składający się z przedstawicieli policji, straży pożarnej, wojska i specjalistów od ochrony środowiska. Tak więc – z obowiązku – gorączka złota dosięgnęła także urzędników.

Ciuciubabka

Zakaz wstępu do lasu dla poszukiwaczy skarbów, a miejsce domniemanego ukrycia „złotego pociągu" zbada najpierw wojsko – takie są pierwsze ustalenia zespołu zarządzania kryzysowego. To echo piątkowej konferencji prasowej Piotra Żuchowskiego, generalnego konserwatora zabytków, który przyznał, że widział zdjęcie z georadaru ze znajdującym się w tunelu pancernym pociągiem.

Prezydent Wałbrzycha za pośrednictwem wojewody skieruje wniosek do Ministerstwa Obrony Narodowej o przeprowadzenie „czynności rozpoznawczych" z użyciem georadaru. Urzędników czeka też analiza dokumentów, które trafiły do wałbrzyskiego magistratu. A te, jak zaznaczył wojewoda, na razie nie pozwalają na jednoznaczne potwierdzenie znaleziska. – To zaledwie kilka stron, nieczytelne mapy, walor prawdopodobieństwa jest niewysoki – stwierdził Smolarz.

– Nie trafił do nas jeszcze wniosek w sprawie przeszukania terenu – mówi „Rzeczpospolitej" ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Przypomina, że poszukiwaniami lub nawet pracami saperskimi zajmują się komercyjne firmy. – My w przypadku znalezienia materiałów wybuchowych możemy je zabezpieczyć i zniszczyć – dodaje.

W poniedziałek urzędnicy tonowali doniesienia na temat domniemanego skarbu. Na temat znaleziska nie wypowiadał się też wiceminister kultury Piotr Żuchowski. Jak usłyszeliśmy od jednego z urzędników, szefowa resortu Małgorzata Omilanowska zakazała wypowiadać się na ten temat podległym sobie urzędnikom.

Sceptyczni są historycy sztuki. Ich zdaniem jest małe prawdopodobieństwo, aby w wilgotnym tunelu zachowały się np. obrazy czy archiwalia.

Natomiast poszukiwacze skarbów z wykrywaczami metali przejawiają wyjątkową aktywność w rejonie Wałbrzycha – między innymi koło dworca kolejowego. Ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tego rodzaju pociągu mogą być materiały wybuchowe czy niebezpieczne chemikalia, Nadleśnictwo Świdnica oraz Służba Ochrony Kolei grożą poszukiwaczom mandatami do 500 zł. Ale niewiele to pomaga, koło stacji Szczawienko roi się od poszukiwaczy skarbów i reporterów. O odkryciu informują media na całym świecie: m.in. BBC.

Ich nadzieje nie są bezpodstawne. Polscy saperzy po II wojnie wiele razy uczestniczyli w poszukiwaniach na terenie Dolnego Śląska, właśnie w okolicach Wałbrzycha. Jedna z takich akcji zakończyła się sukcesem, koło klasztoru w Lubiążu wojsko natrafiło za zbiór monet wywieziony przez Niemców z Wrocławia.

Pomimo oficjalnego przyjęcia przez władze zawiadomienia o odkryciu nie ma komunikatu o tym, że pociąg istnieje, a jeśli tak, gdzie się znajduje. Hipotetycznie może to być w tunelu między stacjami Jedlina-Zdrój i Wałbrzych lub na trasie między Świebodzicami i Szczawienkiem, którą obecnie patroluje wojsko. Rzecznik prezydenta Wałbrzycha powiedział, że pociąg znajduje się w granicach administracyjnych miasta, w nieodkrytym dotychczas tunelu.

Spekulacje na temat pociągu są jak dzielenie skóry na niedźwiedziu – pociągu jeszcze nie widzieli przedstawiciele władz, a już mówi się o tym, że zawiera złoto w sztabach, dzieła sztuki, zabytkowe księgozbiory, wolfram, dokumenty, broń. Rosyjskie media ostrzegają, że jeżeli kosztowności znajdujące się w pociągu zostały wywiezione przez Niemców z terenów ZSRR, należą do Rosji. Światowy Kongres Żydów przypomina, że wiele cennych przedmiotów może pochodzić z grabieży żydowskiego mienia.

Podczas zorganizowanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego specjalnej konferencji prasowej generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski mówił: – Nie wiemy, co zawiera i jak jest zabezpieczony pociąg pancerny o długości ponad 100 metrów. Na 99 proc. mamy do czynienia z sensacją na skalę światową, ponieważ może zawierać cenne przedmioty i archiwa. Widziałem zdjęcia georadarowe znaleziska, ale nie wiemy, jakimi jeszcze badaniami i dokumentami dysponują odkrywcy. Niemieckie pociągi pancerne pod koniec wojny formowano właśnie w celu przewożenia drogocennych materiałów.

Zawodny georadar

Jeśli chodzi o zdjęcia georadarem, traktowane jako dowód, należy do nich podchodzić z ostrożnością. Georadar jest stosowany w badaniach archeologicznych do poszukiwania murów, piwnic itp. Zdjęcia georadarowe pokazują pustą przestrzeń w ziemi albo obszary o innej gęstości niż bezpośrednie otoczenie. W archeologii częste są przypadki, że w miejscach wytypowanych do wykopalisk na podstawie badań georadarem naukowcy nie znajdują zabytkowych obiektów. Dlatego wydaje się, że w przypadku hipotetycznego pociągu dobrą metodą byłoby zrobienie odwiertów i opuszczenie kamer. Sceptycznie do wiadomości podchodzi Dolnośląskie Towarzystwo Historyczne. Jego prezes Paweł Rodziewicz powiedział: – Nasze doświadczenie eksploracyjne oraz posiadane dokumenty archiwalne jednoznacznie wskazują, że informacje o odkryciu pociągu pancernego są nieprawdziwe. Chęć zdobycia medialnej sławy przyćmiła poczucie zdrowego rozsądku.

A jeśli jednak sensacyjna wiadomość okaże się prawdą, co wtedy? Piotr Żuchowski poinformował, że nie można wskazać terminu wydobycia pociągu, muszą się do tego przygotować saperzy i odpowiednie służby, należy przeprowadzić operację zabezpieczenia pociągu.

—wsp. Marek Kozubal

 

Gdy dwaj ludzie powiadomili władze Wałbrzycha o znalezieniu pociągu ze skarbami ukrytego przez hitlerowców pod koniec II wojny, żądając 10 proc. wartości jako znaleźnego, początkowo wydawało się, że jest to wiadomość typowa dla sezonu ogórkowego.

Jednak sprawa jest bezprecedensowa, dotychczas w Polsce największymi obiektami, jakie zgłaszali odkrywcy, były auta, czołgi z okresu II wojny, wraki samolotów czy działa. Tym razem chodzi o cały pociąg. W imieniu odkrywców, Polaka i Niemca, którzy pozostają anonimowi, zawiadomienie sformułowała kancelaria prawna.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie