Już grudniowy odczyt inflacji na poziomie 16,6 proc. zaskoczył. Także grudniowy wskaźnik wzrostu cen UCE Research i Wyższych Szkół Bankowych na poziomie 24,8 proc. był nieco niższy niż w poprzednich miesiącach.
Ceny nadal bolączką
– Wynik inflacji na obecnym poziomie nie jest powodem do optymizmu. Nie jest to inflacja, którą można w łatwy, a przede wszystkim szybki sposób obniżyć, bez konsekwencji dla całej gospodarki – mówi Anna Semmerling z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku. – Musimy być przygotowani, że rok 2023 będzie rokiem walki z inflacją, a więc nie będzie to łatwy czas dla portfeli większości Polaków – dodaje.
Możliwe, że z tego powodu optymizm konsumentów w grudniu i styczniu wypada lepiej od oczekiwań. Inquiry podaje, że w grudniu 90 proc. Polaków dostrzegało wzrost cen (wobec 93/94 proc. w poprzednich miesiącach). Nadal najwięcej dostrzega wzrost cen mięsa i wędlin (z wynikiem 71 proc.), na pieczywo uwagę zwraca 63 proc., a nabiał – 60 proc. Nadal dla dwóch na trzech Polaków obecny wzrost cen jest dotkliwy.
Czytaj więcej
Sprzedaż detaliczna w grudniu wzrosła realnie o zaledwie 0,2 proc. rok do roku, najmniej od niemal dwóch lat. W stosunku do listopada realna sprzedaż tąpnęła o niemal 5 proc. To efekt wysokiej inflacji, która obniża siłę nabywczą dochodów gospodarstw domowych.
– Dane wskazują na wyhamowanie trendu związanego z odczuwalnym wzrostem cen i pogarszającymi się nastrojami Polaków. Mimo że inflacja jeszcze nie odpuszcza, Polacy prawdopodobnie nauczyli się inaczej zarządzać swoim budżetem domowym – mówi Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry. – Dodatkowo, w okresie świątecznym sklepy i sieci handlowe wprowadziły szereg promocji i ofert dla klientów – dodaje.
Może to być faktycznie chwilowe wahnięcie, ponieważ od nowego roku choćby ceny energii znowu rosną, co znajdzie przełożenie na to, co widzimy w sklepach. – Aktualna sytuacja gospodarcza, obniżenie zdolności kredytowej dużej grupy konsumentów czy spadający rynek nieruchomości negatywnie wpływają na dynamikę rynku. W najbliższych miesiącach nie ma podstaw do oczekiwania wzrostu optymizmu konsumenckiego, jeśli nie będzie perspektyw poprawy sytuacji ekonomicznej gospodarstw domowych. Mamy nadzieję, że stabilizacja i ponowny wzrost tej kategorii nastąpią w drugiej połowie roku – mówi Andrzej Jackiewicz, prezes MediaMarktSaturn.
Czytaj więcej
W 2022 r. w sklepach było średnio 19,1 proc. drożej niż rok wcześniej. Najmocniej skoczyły ceny produktów tłuszczowych i cukru.
Także comiesięczne badanie ARC Rynek i Opinia wskazuje, że w styczniu nastąpiło mocniejsze odbicie, jeśli chodzi o wskaźnik optymizmu konsumenckiego po już lepszym od listopada grudniu. Skok wynosi aż 11 pkt proc., do 16 proc. – lepiej niż w ciągu ostatnich miesięcy oceniamy naszą jakość życia, w tym wypadku widać poprawę o 5 pkt proc. Wskaźnik dotyczący oceny sytuacji gospodarczej w Polsce, planowanych zakupów, stabilności zarobków czy stabilności zatrudnienia pozostał na niezmienionym poziomie w porównaniu z wynikami sprzed miesiąca.
Według ARC Rynek i Opinia respondenci uważający, że teraz żyje im się trudniej niż rok wcześniej, są w większości, chociaż wskaźnik ten poprawił się o 5 pkt proc. (z -25 do -20 pkt). Jednak wskaźnik zakupów pokazuje, że Polacy nie planują na razie większej konsumpcji dóbr i usług. Jednocześnie maleje wskaźnik dotyczący wzrostu cen, co oznacza, że Polacy w tym zakresie robią się bardziej optymistyczni.
W obliczu kryzysu
– Polacy stali się jeszcze bardziej oszczędni, zmienili swoje nawyki zakupowe, ale też żywieniowe. To spowoduje, że branża może stanąć w obliczu sporego kryzysu, który wymusi na niej nowe podejście do klienta. Zresztą ten proces się już rozpoczął. I znowu zyskają dyskonty, a straci na tym najmniejszy handel – głównie małe osiedlowe sklepy – mówi Julia Pryzmont, ekspert rynku z agencji badawczo-analitycznej Hiper-Com Poland. – Niestety, ale w obecnych czasach walka małego handlu z dyskontami jest bardzo trudna i karkołomna. I często nierówna. Na końcu trzeba też wyraźnie powiedzieć, że wspomniana prognoza oznacza również osłabioną konkurencję, bo z rynku zniknie sporo małych placówek, które nie dadzą sobie rady w tak trudnych i agresywnych gospodarczo czasach – dodaje.
Czytaj więcej
Niemal co drugi Polak w ciągu roku miał zastrzeżenia do zakupionych towarów. Najczęściej chodzi o okazje upolowane podczas sezonowych wyprzedaży.
Na ten aspekt wskazują też inni eksperci, należy spodziewać się dużych zmian na rynku. – Różne dane rynkowe wskazują, że liczba zamkniętych sklepów, niestety, bije rekordy. To m.in. efekt wprowadzenia niedziel handlowych, trudność prowadzenia działalności gospodarczej, usieciowienie czy kwestie kosztów pracowniczych – mówi Maciej Pawłowicz, szef sprzedaży ASM Group. – Podobna sytuacja jest w branży farmaceutycznej z aptekami, które również rok do roku zmniejszają swoją liczebność, średnio o 800 punktów rocznie. Ostatnie lata spowodowały ubytek w dostępności aptek – z 14 do 12 tys. placówek. Bolączką tego sektora jest rosnąca konkurencyjność sieci i problemy kadrowe – dodaje.
To tylko kilka przykładów, ogólna sytuacja zwłaszcza sektora konsumpcyjnego może być jeszcze trudniejsza. Dlatego choć dane mogą przynajmniej chwilowo wyglądać nieco lepiej, to nadal rok zapowiada się ciężko. – Dobry nastrój się skończył. Coraz mniej przekonuje nas sentencja, że „jakoś to będzie” – mówi Anna Czarczyńska z Katedry Ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego.
– Wraz ze wzrostem inflacji coraz gorzej oceniamy nasze perspektywy na przyszłość, szczególnie że wynagrodzenia w ujęciu realnym tracą swoją siłę nabywczą. Nawet w tej mniejszej części społeczeństwa posiadającej oszczędności obserwujemy coraz szybszą utratę poczucia bezpieczeństwa – dodaje.