Ubiegły rok zdecydowanie upłynął pod znakiem drożyzny – wynika z danych UCE Research i Wyższych Szkół Bankowych opartych na analizie blisko 570 tys. cen detalicznych z prawie 41 tys. sklepów 65 sieci. Za najmocniej drożejące produkty trzeba było zapłacić ok. 50 proc. więcej niż w 2021 r. Zdrożały wszystkie kategorie produktów, a dodatkowo nic nie wskazuje, że sytuacja w tym roku gwałtownie się odwróci. W efekcie ponad 60 proc. Polaków nie wierzy w to, że ceny zaczną spadać.
– Inflacja trochę wytraci na dynamice, ale wciąż będzie dwucyfrowa lub będzie blisko oscylować w tych granicach. W sklepach nadal będzie drogo. Jest bardzo prawdopodobne, że dymnika wzrostu cen spadnie poprzez osłabiony popyt na rynku, ale to wcale nie oznacza, że ceny w sklepach będą niższe. Po prostu będą wolniej rosły – mówi Julia Pryzmont, ekspert rynku retailowego z agencji badawczo-analitycznej Hiper-Com Poland. – W kwestii Ukrainy niestety, ale nie widzę szansy na to, aby ten konflikt szybko się zakończył, co oczywiście będzie miało bezpośrednie przełożenie na ceny w naszych sklepach – dodaje Julia Pryzmont.
Wszystko to sprawia, że zwyczaje zakupowe się zmieniają. Już widać oszczędności Polaków, nawet w przypadku podstawowych produktów spożywczych, co pokazują dane NielsenIQ. Choćby sprzedaż nabiału ilościowo jest w zasadzie taka sama jak przed rokiem, jednak wartościowo wyższa aż o 23 proc. Z kolei sprzedać alkoholu już ilościowo spadła o 2 proc., podczas gdy wartościowo jest wyższa o 8 proc., choć w efekcie wyższej akcyzy.
Takie zmiany w popycie i poszukiwanie okazji cenowych oznacza jeszcze zdecydowany wzrost popularności marek własnych sieci handlowych.