Bez plastikowych choinek można już dać radę, nawet jeśli ktoś chce chronić środowisko, bo coraz więcej drzewek jest sprzedawanych w doniczkach i potem można je spokojnie wysadzić do gruntu. Miejsca jest pod dostatkiem, przyroda będzie wdzięczna. Ale już ceny bombek i to już nie w sklepach, ale w internecie porażają. Ich wzrost hamowały dotychczas dostawy chińskich ozdób, nie tak wypracowanych, ale zdecydowanie tańszych. W tym roku tak nie będzie.
Czytaj więcej
Mattel podniósł ceny zabawek, ale nie wpłynęło to negatywnie na sprzedaż. Koncern walczy teraz, b...
Chińskie miasto Yiwu, które dostarcza na światowe rynki 80 proc. ozdób świątecznych stanęło z produkcją. Jak wylicza Bloomberg gwałtownie wzrosły tam koszty produkcji, bo podrożały metale i plastik; gotowych ozdób nie ma kto wywieźć, nawet po bardzo wysokich cenach; a od połowy października doszedł do tego jeszcze problem z dostawami energii, więc niektóre fabryki po prostu stanęły. Teraz właściciele fabryk bożonarodzeniowych ozdób intensywnie szukają generatorów, ale mają marne szanse na powodzenie, bo dotkliwe braki energii, to już problem całych Chin, a nie tylko miasta Yiwu.
Chińczycy od czerwca podnieśli ceny swoich wyrobów o 10 proc., ale nie zrównoważyło to wzrostu kosztów, który jest dwukrotnie większy, a dostawy energii w miastach w głębi kraju, są zagwarantowane jedynie przez trzy dni w tygodniu.
Przy tym w miarę, jak pandemia COVID-19 na świecie słabnie, do Chin płynie coraz więcej zamówień, bo ludzie wreszcie chcą mieć normalne święta i atrakcyjnie udekorowane choinki. W Stanach Zjednoczonych popularne są wielkie konkursy na najbardziej atrakcyjnie udekorowane domy i ogrody. Do Europy ta tradycja dociera powoli, ale już jest zauważalna, więc rynek rośnie.