– Nasze stanowisko jest od samego początku takie samo. Uważamy, że należałoby etapami wprowadzać ograniczenia handlu w niedzielę – powiedziała minister Elżbieta Rafalska. – Od dawna mówił o tym wicepremier Mateusz Morawiecki, my też o tym mówiliśmy, że rozsądną propozycją są dwie niedziele w miesiącu, zachowując te pozostałe ograniczenia dotyczące handlu w dni wolne od pracy – dodała szefowa MRPiPS.
Minister odniosła się także do tego, że projekt Solidarności od miesięcy tkwi w Sejmie i nic się z nim nie dzieje. Jej zdaniem rząd nie może popędzać parlamentu w pracach, ale osiągalne jest wprowadzenie ograniczeń od 1 stycznia 2018 r.
Nasi rozmówcy podkreślają, że rząd ma kłopot z projektem Solidarności, która twardo broni swojego projektu i pełnego ograniczenia handlu w niedzielę z wyjątkami w postaci okresów przedświątecznych oraz wyłączeń branżowych. – Gospodarka przyspiesza głównie dzięki konsumpcji i nikt nie chce ryzykować z ograniczeniami pracy sklepów, aby nie spadł popyt, co byłoby w takim scenariuszu trudne do uniknięcia – mówi jeden z ekspertów. Dlatego projekt od jesieni 2016 r. tkwi w komisjach sejmowych, które zupełnie się nim nie zajęły. Wiosną padła deklaracja, że uporają się z projektem do wakacji, ale nie zwołano ani jednego posiedzenia. A w marcu ukazało się długo oczekiwane stanowisko rządu do projektu Solidarności, zawierające szereg dość krytycznych opinii odnośnie do nadmiernego skomplikowania projektu, braku podstawowych definicji i szeregu kontrowersji, np. pomysłu na ograniczenie handlu internetowego.
Do poparcia projektu nie palą się także posłowie PiS. W ramach Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego powstał pomysł, aby sklepy mogły w niedzielę pracować, ale tylko na jedną zmianę, więc w efekcie musiałyby zamknąć się w godzinach 13–14. Wyłączenia dotyczyłyby tylko aptek i stacji benzynowych.