Forbes podkreśla, że „krąg miliarderów pracujących na Białorusi lub współpracujących z jej przedsiębiorstwami okazał się dość wąski: w kraju (na Białorusi-red) jest niewiele firm prywatnych - około 70 proc. gospodarki zajmuje państwo. Państwowa rafineria Mozyr (4 miliardy dolarów w 2019 roku), Naftan (3,7 miliarda dolarów) i Belaruskali (2,3 miliarda dolarów) znajdują się na pierwszych miejscach pod względem przychodów".
Czytaj także: Białoruś. Banki wstrzymały kredytowanie ludzi i firm
Forbes zapytał, więc najbogatszych Rosjan, prowadzących interesy z Białorusią, o perspektywy takiego biznesu.
- Jeżeli Łukaszenko odejdzie, to na Białoruś w końcu przyjdą inwestycje. Do tej pory inwestorom strach było tam cokolwiek lokować - przyznaje zastrzegający sobie anonimowość biznesmen z drugiej setki najbogatszych Rosjan magazynu Forbes. - Jeżeli teraz Łukaszenki nie obalą, to tam będzie Korea Północna - komentuje inny przedsiębiorca. Jego zdaniem, po zwycięstwie opozycji, może w gospodarce nastąpić czasowy chaos. Ale szybko zostanie zastąpiony przez gwałtowny rozwój w warunkach wolnorynkowych.
Jeszcze inny Rosjanin zwraca uwagę na to, że z białoruskich banków szybko znika waluta. Ludzie reagują na wezwania opozycji i likwidują konta walutowe. A to szybko doprowadzi do załamania całej bankowości: „Na Białorusi pieniędzy (waluty) jest bardzo mało. Jeżeli teraz nawet 10 procent ludzie zabiorą z banków, to wszystko się posypie. Białoruski rubel straci na wartości, co najmniej trzykrotnie". Na razie od wyborów prezydenckich 9 sierpnia białoruska waluta potaniała o 7,3 proc.