Reklama

Czy Krajowi Kwitnącej Wiśni grozi kryzys fiskalny?

Inwestorzy zaczęli uważniej przyglądać się sytuacji premiera Shigeru Ishiby i koalicji rządzącej. Ich niepokój budzi wzrost rentowności japońskich obligacji rządowych.

Publikacja: 31.07.2025 04:40

We wtorek japońskie media podawały, że Shigero Ishiba, premier Japonii (w środku) może złożyć dymisj

We wtorek japońskie media podawały, że Shigero Ishiba, premier Japonii (w środku) może złożyć dymisję jeszcze przed końcem lipca. Zdementował on to jednak

Foto: Hiroto Sekiguchi/afp

Inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w japońskich obligacjach, stali się wyraźnie bardziej nerwowi. Wskaźnik zmienności dla rynku tych papierów przekroczył we wtorek poziom 4 proc. i stał się rekordowo wysoki. We wtorek rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła 1,6 proc. W wielu krajach ten poziom byłby uznawany za niski, ale w przypadku japońskich dziesięciolatek był on najwyższy od 2008 r. Rentowność obligacji trzydziestoletnich Kraju Kwitnącej Wiśni sięgnęła natomiast rekordowego poziomu 3,09 proc. Traderzy wyraźnie obawiają się scenariusza, w którym doszłoby do cięcia ratingu kredytowego Japonii. Na ile jednak ta groźba jest realna?

Czytaj więcej

Kraj Kwitnących Mitów. Wszystko, co wydaje nam się, że wiemy o Japonii

Pomruki fiskalne

Japonia ma obecnie rating A+ w agencji Standard & Poor's, A w agencji Fitch oraz A1 w agencji Moody's. We wszystkich trzech ocena kredytowa ma perspektywę stabilną, czyli nie powinna być w nadchodzących miesiącach zmieniana. Mimo to, agencja Moody's stwierdziła we wtorek, że na rating może wpłynąć to, czy władze Japonii zdecydują się na obniżkę podatku od sprzedaży i na jaką skalę to zrobią. Inwestorów niepokoją też rosnące koszty obsługi długu publicznego. O ile w zeszłym roku fiskalnym (zakończonym 31 marca 2025 r.) były one równe 9,9 proc. przychodów do budżetu, to w tym roku fiskalnym sięgną, według wyliczeń agencji Bloomberga, 12,2 proc. (W 2015 r. – gdy agencja S&P obcięła japoński rating – wynosiły one 13,6 proc.) Mogą okazać się jednak wyższe, jeśli na przykład rząd zdecyduje się na obniżkę podatku od sprzedaży lub na wyższe wydatki fiskalne.

Obecny gabinet rządzący – kierowany przez Shigeru Ishibę – może być bardziej skłonny do prowadzenia takiej polityki. Rządząca koalicja Partii Liberalno-Demokratycznej oraz stronnictwa Komeito od październikowych wyborów nie ma większości w izbie niższej parlamentu. W zeszłą niedzielę odbyły się natomiast wybory do izby wyższej, w których koalicja również straciła większość. Premier Ishiba zadeklarował, że nie złoży dymisji, ale może zostać obalony przez rywali z Partii Liberalno-Demokratycznej. Nawet jeśli jego gabinet przetrwa, to będzie musiał iść na kompromisy z opozycją, by móc wprowadzać nowe prawa. Te kompromisy będą pewnie też dotyczyły kwestii fiskalnych, takich jak niepopularny podatek od sprzedaży.

Reklama
Reklama

Zwolennikiem całkowitego zniesienia podatku od sprzedaży jest Sohei Kamiya, przywódca nacjonalistycznej partii Sanseito stanowiącej obecnie trzecią siłę w sondażach poparcia politycznego (w ostatnich wyborach powiększyła ona swój stan posiadania w wyższej izbie parlamentu z 1 do 15 miejsc). Kosztowałoby to budżet ponad 16 bln jenów (109 mld USD lub 396 mld zł). Inne stronnictwa opozycyjne – Japońska Partia Innowacji oraz Demokratyczna Partia Ludowa – proponują cięcia podatków opiewające odpowiednio na 0,8 i 2,4 proc. PKB. Rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna obiecywała natomiast w kampanii wyborczej, że da każdemu obywatelowi Japonii po czeku stymulacyjnym wynoszącym 20 tys. jenów (czyli 495 zł). Miałoby to kosztować łącznie około 0,6 proc. PKB.

Część analityków obawia się więc, że rynki mogą zareagować na te inicjatywy fiskalne, podobnie źle jak na jesieni 2022 r. zareagowały na luzowanie polityki fiskalnej ogłoszone przez brytyjską premier Liz Truss. Wówczas ostry wzrost rentowności obligacji oraz załamanie kursu funta wymusiły na rządzie Wielkiej Brytanii zmianę polityki.

– Jest coraz większy potencjał, by porównywać naszą sytuację z epizodem z Liz Truss w Wielkiej Brytanii. Chciałbym całkowicie temu zaprzeczyć, ale częściowo to tak postrzegam. Wielu polityków chce bowiem realizować populistyczny program bez wiarygodnych źródeł finansowania – twierdzi Masayuki Nakajima, strateg Mizuho Banku.

Czytaj więcej

Czy Chiny się ugną pod ciężarem amerykańskich ceł?

Ewentualne luzowanie polityki fiskalnej byłoby oczywiście finansowane za pomocą zwiększonych emisji długu. W roku fiskalnym 2024 r. wynosił on 236,7 proc. PKB. Na pierwszy rzut oka może on wyglądać na olbrzymi, ale w ostatnich latach mocno się zmniejszył, po tym jak w 2020 r. sięgnął rekordowego poziomu 258,4 proc. PKB. Około 52 proc. japońskich obligacji dziesięcioletnich znajduje się w rękach Banku Japonii. Krajowe banki posiadają go około 10 proc., firmy ubezpieczeniowe ponad 13 proc., a fundusze emerytalne prawie 9 proc. Inwestorzy zagraniczni są na tym rynku wyraźnie w mniejszości. Gdy w 2015 r. S&P obcięła japoński rating, nie wywołało to większych wstrząsów. Nie oznacza to jednak, że japoński rynek obligacji jest całkowicie odporny na wstrząsy. Sytuacja jest też inna niż w 2015 r. Wówczas Bank Japonii skupował aktywa na masową skalę, a obecnie zacieśnia on politykę pieniężną, by walczyć z inflacją (wynoszącą w czerwcu 3,3 proc.). O ile jeszcze w lutym 2024 r. główna stopa procentowa Banku Japonii wynosiła minus 0,1 proc., to obecnie sięga 0,5 proc. Ostatnim razem została podwyższona w styczniu. Choć na tle reszty świata jest bardzo niska, to jednak jej wzrost prowadził do skoku rentowności japońskich obligacji rządowych i wyższych kosztów obsługi długu.

– Cięcie ratingu wydaje się prawdopodobne. Jeśli Bank Japonii chce walczyć z inflacją, to mamy jednokierunkową ulicę prowadzącą do wzrostu kosztów obsługi długu – wskazuje Mark Nash, zarządzający w funduszu Jupiter Asset Management.

Reklama
Reklama

Gdyby ewentualne cięcie japońskiego ratingu doprowadziło do większej wyprzedaży japońskich obligacji rządowych, to skutki tego wstrząsu byłyby odczuwalne również na innych rynkach. Mogłoby to skłonić japońskich inwestorów do wyprzedawania również amerykańskich obligacji rządowych, których są największymi zagranicznymi posiadaczami. Nagły skok rentowności amerykańskich papierów popsułby pewnie też nastroje na globalnych giełdach.

Nie przesadzać

Do przeceny japońskich obligacji w ostatnich tygodniach przyczynił się sam premier Ishiba. W maju powiedział bowiem, że sytuacja fiskalna Japonii jest „gorsza niż Grecji”. To odwołanie do kryzysu zadłużeniowego strefy euro było pod wieloma względami nietrafione, ale zaniepokoiło rynki. Obecnie część analityków wskazuje natomiast, że obawy o kondycję japońskich finansów publicznych są znacznie przesadzone.

Czytaj więcej

Kryzys ryżowy: Japonia uwalnia rezerwy strategiczne najważniejszego produktu żywnościowego

– Rynki trochę za bardzo rozdmuchały tę sprawę. Koszty obsługi długu są w przypadku Japonii wciąż relatywnie niskie w porównaniu z wieloma innymi krajami oraz w relacji do wielkości całego długu. Pamiętajmy, że Japonia ma wciąż niskie stopy procentowe, a ponad połowa długu znajduje się w rękach jej banku centralnego – przypomina Ales Koutny, szef działu międzynarodowych stóp procentowych w Vanguard.

– Myślę, że ryzyko fiskalne związane z Japonią jest w pewnym stopniu przesadzone. Istnieje ryzyko długoterminowe, ale ono może się zmaterializować za 10 lat czy za 20 lat. To nie tak, że Japonię czeka dziś lub jutro katastrofa fiskalna – dodaje Nakajima.

O tym, że część inwestorów nie obawia się katastrofy może świadczyć choćby to, że jen umacniał się wobec dolara po wyborach do wyższej izby parlamentu. Zyskiwał też w ostatnich miesiącach. O ile w styczniu płaciło się prawie 159 jenów za 1 USD, to w tym tygodniu kurs zszedł w okolice 146,5 jena. Wiele prognoz przewiduje dalsze umocnienie japońskiej waluty w okresie do końca 2025 r.

Reklama
Reklama

Umowa handlowa z USA ucieszyła giełdę tokijską

W środę osłabiony japoński rząd odniósł duży sukces – udało mu się wynegocjować umowę handlową z USA. Przewiduje ona, że japońskie towary importowane do Stanów Zjednoczonych będą objęte podstawową stawką celną wynoszącą 15 proc. (Wcześniej prezydent USA Donald Trump groził Japonii nałożeniem 25 proc. lub nawet 35 proc. ceł.) Stawka na japońskie samochody również będzie wynosiła 15 proc. Zostanie ona obniżona z 25 proc. Trump zapowiedział, że Japonia zainwestuje w USA 550 mld USD, „a USA dostaną 90 proc. zysków”. Japoński rynek ma zostać też szerzej otwarty na amerykańskie samochody i produkty spożywcze, w tym na ryż. Te ustalenia zostały przedstawione przez japoński rząd jako dobre dla obu państw. Ryosei Akazawa, główny japoński negocjator umowy handlowej z USA, zamieścił w mediach społecznościowych wpis: „Misja zrealizowana”.

Czytaj więcej

Umowa między USA a Japonią ucieszyła rynki

Nikkei 225, indeks giełdy tokijskiej, zyskał podczas środowej sesji aż 3,65 proc. i sięgnął najwyższego poziomu od ponad roku. Szerszy indeks Topix wzrósł o 3,19 proc. i ustanowił rekord. Poprzednie tygodnie i miesiące były dla japońskiego rynku akcji raczej słabe. Nikkei 225 był na zamknięciu środowej sesji tylko o 3,2 proc. wyżej niż na początku roku i prawie 4 proc. wyżej niż 12 miesięcy wcześniej. Na niekorzyść japońskiego rynku akcji działały przede wszystkim niepewność polityczna oraz umocnienie jena. Silniejsza japońska waluta prowadzi zwykle do pogorszenia marż japońskich eksporterów, czyli spółek dominujących w indeksie Nikkei 225. Japońska waluta najsilniejsza była w kwietniu, gdy jej notowania spadły lekko poniżej 140 jenów za 1 USD. Najsłabsza była natomiast w styczniu (niedługo po rozpoczęciu drugiej kadencji prezydenckiej Trumpa). Wówczas za 1 dolara płacono nawet 156,75 jena. Od początku roku jen zyskał wobec dolara nieco ponad 6 proc. Mediana projekcji zebranych przez Bloomberga wskazuje, że na koniec grudnia 2025 r. za 1 dol. będzie się płaciło 140 jenów. Najbardziej „bycza” mówi o 125 jenach, a najbardziej „niedźwiedzia” o 154 jenach za 1 USD. HK.

Inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w japońskich obligacjach, stali się wyraźnie bardziej nerwowi. Wskaźnik zmienności dla rynku tych papierów przekroczył we wtorek poziom 4 proc. i stał się rekordowo wysoki. We wtorek rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła 1,6 proc. W wielu krajach ten poziom byłby uznawany za niski, ale w przypadku japońskich dziesięciolatek był on najwyższy od 2008 r. Rentowność obligacji trzydziestoletnich Kraju Kwitnącej Wiśni sięgnęła natomiast rekordowego poziomu 3,09 proc. Traderzy wyraźnie obawiają się scenariusza, w którym doszłoby do cięcia ratingu kredytowego Japonii. Na ile jednak ta groźba jest realna?

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Gospodarka
Korea Południowa ma umowę handlową z USA
Gospodarka
Trump uderza w Indie: 25-procentowe cła i kara za współpracę z Rosją
Gospodarka
USA pozytywnie zaskoczyły swoim PKB w drugim kwartale
Gospodarka
Czy porozumienie UE-USA to utopia? Zaskakujące opinie ekspertów
Gospodarka
Cła zduszą eksport z Chin do USA?
Reklama
Reklama