Inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w japońskich obligacjach, stali się wyraźnie bardziej nerwowi. Wskaźnik zmienności dla rynku tych papierów przekroczył we wtorek poziom 4 proc. i stał się rekordowo wysoki. We wtorek rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła 1,6 proc. W wielu krajach ten poziom byłby uznawany za niski, ale w przypadku japońskich dziesięciolatek był on najwyższy od 2008 r. Rentowność obligacji trzydziestoletnich Kraju Kwitnącej Wiśni sięgnęła natomiast rekordowego poziomu 3,09 proc. Traderzy wyraźnie obawiają się scenariusza, w którym doszłoby do cięcia ratingu kredytowego Japonii. Na ile jednak ta groźba jest realna?
Czytaj więcej
Japonia zmaga się dziś z recesją. Dawny dobrobyt już wiele lat temu odszedł w zapomnienie. Rosnąc...
Pomruki fiskalne
Japonia ma obecnie rating A+ w agencji Standard & Poor's, A w agencji Fitch oraz A1 w agencji Moody's. We wszystkich trzech ocena kredytowa ma perspektywę stabilną, czyli nie powinna być w nadchodzących miesiącach zmieniana. Mimo to, agencja Moody's stwierdziła we wtorek, że na rating może wpłynąć to, czy władze Japonii zdecydują się na obniżkę podatku od sprzedaży i na jaką skalę to zrobią. Inwestorów niepokoją też rosnące koszty obsługi długu publicznego. O ile w zeszłym roku fiskalnym (zakończonym 31 marca 2025 r.) były one równe 9,9 proc. przychodów do budżetu, to w tym roku fiskalnym sięgną, według wyliczeń agencji Bloomberga, 12,2 proc. (W 2015 r. – gdy agencja S&P obcięła japoński rating – wynosiły one 13,6 proc.) Mogą okazać się jednak wyższe, jeśli na przykład rząd zdecyduje się na obniżkę podatku od sprzedaży lub na wyższe wydatki fiskalne.
Obecny gabinet rządzący – kierowany przez Shigeru Ishibę – może być bardziej skłonny do prowadzenia takiej polityki. Rządząca koalicja Partii Liberalno-Demokratycznej oraz stronnictwa Komeito od październikowych wyborów nie ma większości w izbie niższej parlamentu. W zeszłą niedzielę odbyły się natomiast wybory do izby wyższej, w których koalicja również straciła większość. Premier Ishiba zadeklarował, że nie złoży dymisji, ale może zostać obalony przez rywali z Partii Liberalno-Demokratycznej. Nawet jeśli jego gabinet przetrwa, to będzie musiał iść na kompromisy z opozycją, by móc wprowadzać nowe prawa. Te kompromisy będą pewnie też dotyczyły kwestii fiskalnych, takich jak niepopularny podatek od sprzedaży.