Fatalna piątkowa sesja, gdy indeksy na większości parkietów światowych straciły przeszło 2 proc. (GPW z 1,27-proc. przeceną, była na tym tle chlubnym wyjątkiem) mocno popsuła nastroje inwestorom giełdowym. Wyprzedaż akcji nie powinna jednak dziwić. Fatalne dane z Chin (o koniunkturze w przemyśle) i USA (znacznie wolniejszy niż oczekiwano wzrost zatrudnienia) nie pozostawiły wątpliwości, że kryzys nie jest tylko problemem eurolandu i rozprzestrzenia się na cały świat. Widać to również po spadających cenach surowców z powodu obaw o niższy popyt.

W tej sytuacji opróżnianie portfeli inwestycyjnych z akcji i ich zamiana na bezpieczniejsze aktywa jest całkowicie naturalną reakcją. Zjawisko to było kontynuowane również w poniedziałek rano. Giełdy japońska straciła 1,71 proc. a chińska 2,8 proc. Obie znalazły się na najniższych poziomach w tym roku. Giełdy w Europie również zaczęły dzień na czerwono. Parkiet francuski zniżkował o 0,57 proc. a niemiecki o 1,07 proc.  Giełda w Budapeszcie taniała o 1,5 proc. WIG wystartował na 0,27-proc. minusie co oznaczało, że znalazł się na poziomie 37209 pkt. WIG 20 stracił 0,28 proc. do 2065 pkt. Już po kilku minutach zniżki przekraczały jednak 0,5 proc. O godz. 9.20 obroty na warszawskim parkecie wynosiły śladowe 15 mln zł. W dół ciągnęły parkiet m.in. Asseco Poland taniejące ponad 1,7 proc. i przecenione o 1,5 proc. GTC. Pozytywnie, rosnąc o 0,7 proc. prezentował się Bank Handkowy i BRE Bank zyskujący 0,3 proc. Z mniejszych firm warto wyróżnić przeszło 4-proc. przecenę PBG i 1,3-proc. wzrost wartości CD Projekt Red. Ponad 0,5 proc. rosły też Azoty Tarnów.

Kolejne godziny notowań również powinny upłynąć przy przewadze sprzedających choć trudno nie zauważyć, że determinacja graczy w zamykaniu pozycji, w porównaniu z piątkiem, jest znacznie mniejsza. Daje to cień nadziei na uspokojenie sytuacji. O koniunkturze w ostatnich godzinach handlu będą jednak decydować publikowane o godz. 16 dane o kwietniowych zamówieniach w amerykańskim przemyśle (prognozy mówią, że były o 0,3 proc. większe niż miesiąc wcześniej) i zamówieniach na dobra trwałe bez środków transportu (w tym przypadku analitycy oczekują 0,6-proc. spadku).

Na rynku walutowym trwa kiepska passa euro. Jego kurs wobec dolara spadał o kolejne 0,1 proc. do 1,2410. Nieco lepiej radził sobie złoty. Rano za euro płaco 4,4046 zł czyli 0,11 proc. mniej niż w piątek. Tyle samo taniał szwajcarski frank i kosztował 3,6688 zł. Dolar spadał o 0,31 proc. do 3,5490 zł.