sesja na rynku akcji w Warszawie rozpoczęła się niewinnie, bo spadkiem indeksu WIG20 o 0,22 proc. Ta niewielka strata była jednak tylko złudzeniem. W obliczaniu wartości indeksu nie brały bowiem udziału papiery TPSA. To miało tego dnia ogromne znaczenie.
Przed sesją zarząd spółki opublikował raport finansowy, który delikatnie mówiąc mocno rozczarował uczestników rynku. Wyniki za ostatnie trzy miesiące 2012 roku okazały się słabsze od oczekiwań. Dodatkowo spółka przedstawiła ponure prognozy na przyszłość oraz ponownie (po tym jak uczyniła to ostatniej jesieni) zaproponowała obniżenie kwoty dywidendy. Taka mieszanka złych informacji skutkowała tym, że notowania spółki nie ruszyły o czasie, gdyż już na starcie podaż była w silnej przewadze. Na tyle silnej, że po fazie równoważenia rynku notowania w końcu ruszyły ok. 30 proc. poniżej ceny zamknięcia z poniedziałku.
Tak silna przecena jest na rynku rzadkością. Tym bardziej, że dotyczyła spółki, uchodzącej do niedawna, jako jedna z ważniejszych na warszawskim parkiecie, i którą w swoich portfelach posiada większość podmiotów instytucjonalnych. Z tego względu tą przecenę odczuła większość Polaków. Choćby pośrednio za sprawą jednostek funduszy inwestycyjnych i emerytalnych.
O ile na początku sesji spadek ceny notowała tylko TPSA, tak w ciągu dnia grupa spółek, których ceny obniżały się, rosła. Ostatnie nawet, gdy cena telekomu nie zmieniła się, indeks WIG20 notowałby wartość niższą od poniedziałkowego zamknięcia. Pod koniec dnia Indeks osłabiały również spadające wyceny KGH, PGE i PZU. Sam indeks WIG20 zbliżył się do poziomu minimum miesięcznej korekty spadkowej. To minimum było wyznaczone w czwartek w ubiegłym tygodniu.
Słabsze zachowanie rynku akcji w Warszawie jest skutkiem trzeciego w ostatnim czasie impulsu podaży. Wcześniej przecenia poddawały się dwa banki: PKO i PEO. To sprawia, że są powody, by indeksy warszawskiej giełdy zachowywały się słabiej od reszty świata. Kiedyś się to jednak skończy.