Sesja za oceanem przebiegała nerwowo. Dzień rozpoczął się od spadków, przez rekordowe koszty zabezpieczania się przed niewypłacalnością Włoch, Hiszpanii i Francji. Dziś rosła też rentowność włoskich obligacji - wróciła do alarmującego poziomu ponad 7 proc. Jak podkreśla Reuters - koszt długu, dla Italii jest na dłuższą metę "nie do wytrzymania". Niepokój inwestorów potęgowała obawa o kondycję francuskiej gospodarki. Inwestorzy obawiają się, że Francja, druga największa gospodarka strefy euro, będzie kolejną ofiarą kryzysu finansowego, ponieważ poprzez francuskie banki, które są największymi wierzycielami Italii, kryzys przenosi się do Paryża.
Nastroje inwestorów wkrótce jednak się poprawiły. Powodem były lepsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej wyniosły indeksy nad kreskę. Okazało się, że Amerykanie w październiku ruszyli na zakupy. Jak podał Departament Handlu w komunikacie sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,5 proc. miesiąc do miesiąca, podczas gdy poprzednio wzrosła o 1,1 proc. Dane pozytywnie zaskoczyły analityków, którzy liczyli na wzrost wskaźnika o 0,3 proc.
Dodatkowym pozytywnym impulsem dla rynku była publikacja indeksu aktywności wytwórczej w stanie Nowy Jork. W listopadzie wskaźnik wzrósł do plus 0,61 pkt z minus 8,48 pkt w poprzednim miesiącu. Analitycy spodziewali się, że indeks wyniesie w listopadzie minus 2,0 pkt. Wartość indeksu aktywności wytwórczej powyżej zera wskazuje na rozwój w tym sektorze.
Na koniec sesji indeksy dodatkowo wsparła wiadomość z Włoch. Desygnowany na premiera Mario Monti ogłosił, że jego rząd będzie gotowy w najbliższych godzinach. Zapowiedział, że w środę rano zawiadomi oficjalnie prezydenta Giorgio Napolitano o rezultacie swych konsultacji w sprawie powołania gabinetu.
- Chciałbym potwierdzić już teraz mój absolutny spokój i przekonanie co do możliwości przezwyciężenia tej fazy kryzysu – powiedział Monti. Ta wypowiedź spodobała się rynkowi.